Alina Janowska
In the first post-war film she sang the ‘forbidden songs’. She became very popular after taking part in the TV series Wojna domowa/War at Home, where she created a character of an energetic, modern woman full of warmth and humour, who deals with problems of bringing up her teenage niece in her stride. Her comedic talent, distance and auto-irony were appreciated by great directors: Jerzy Gruza, Jan Rybkowski – for whom she created an unconventional portrait of Mrs Dulska – and Sylwester Chęciński – in Rozmowy kontrolowane/Call controlled. She also played dramatic roles but usually supporting ones, like in Piotr Szulkin’s Femina.
For TV audiences she became Gabriela from Złotopolscy [The Złotopolski Family], which didn’t stop directors from giving her roles in cinema films. Izabela Szylko’s Niezawodny system/Infallible system is a film dedicated to her talent, where she plays an elderly lady, who lives surrounded by memories and indulging in a harmless addiction. With that role she grabbed, again, the viewers’ love and critics’ applause and awards at international festivals (amongst others in Monaco and Zimbabwe).
Magda Sendecka
Cytaty
-
Jakubowska zaangażowała mnie do Ostatniego etapu do roli partyzantki. Kręciliśmy scenę mojej śmierci. Zbliżenie. Pani reżyser tłumaczy, że w mych oczach musi się malować determinacja, odwaga, pogarda dla oprawcy. Dla uzyskania dodatkowego efektu operator Monastyrski posmarował mi czoło i policzki gliceryną. Sierpniowe słońce, 30 stopni, dwie wielkie łukowe lampy, kamera rusza… Pani Jakubowska jest zadowolona, ekipa gratuluje (…). A później wchodzę do kina, gdzie odbywa się robocza projekcja. Pani Jakubowska mówi: „Patrz, co zrobiłaś” – I co widzę? Twarz na cały ekran, a na twarzy dziwny, dwuznaczny grymas i mrugające (jednoznacznie) oko. Można powiedzieć, że ofiara robi perskie oko do swego kata. Blamaż, wstyd, koniec snów o genialności. Wszystko przez roztopioną od wysokiej temperatury glicerynę, spływającą mi do oczu… (…) Nigdy nie traktowałam siebie jako aktorki przypisanej do określonego gatunku. Grałam, co mi proponowano. Jednak do dziś uważam, że dużo trudniej grać w komedii niż w dramacie. (…) Instynktownie czerpałam z własnych przeżyć i z literatury. Na pewno ważne były predyspozycje odziedziczone po rodzicach: zdolności parodystyczne i poczucie humoru po ojcu, zacięcie do śpiewu i muzykalności po mamie. (…) Z natury jestem nadwyrazista, taka „na dwa tysiące widzów na sali”. Pamiętam reżyserską uwagę Stanisławy Perzanowskiej, która wspomagała mnie przez całe teatralne życie: „Słuchaj, no! Ten, co siedzi pod ścianą, też zapłacił za bilet”. Natomiast przed kamerą muszę bardzo uważać, żeby nie przesadzić z ekspresją.
Baba Dziwo. Alina Janowska opowiada o swojej karierze w rozmowie z Maciejem Maniewskim i Robertem Janowskim, „Kino” 1993, nr 2-3