Beata Tyszkiewicz

Beata Tyszkiewicz w filmie "Naprawdę wczoraj", fot. Zbigniew Hartwig, źródło: Fototeka FN?>

Beata Tyszkiewicz w filmie "Naprawdę wczoraj", fot. Zbigniew Hartwig, źródło: Fototeka FN
http://fototeka.fn.org.pl/

Urodzona w pałacu w Wilanowie (1938) w arystokratycznej rodzinie Tyszkiewiczów, wychowanka  szkoły Sióstr Niepokalanek w Szymanowie, w filmie zadebiutowała jako uczennica rolą Klary w Zemście Antoniego Bohdziewicza i Bohdana Korzeniewskiego (1956). Krótko studiowała w warszawskiej PWST.

Nie sposób wymienić wszystkich najważniejszych jej ról, zagrała ich bowiem ponad 120 w Polsce, we Francji, w Niemczech, Belgii, Związku Radzieckim, na Węgrzech. Pracowali z nią Costa-Gavras, Claude Lelouch, André Delvaux, Marta Meszaros, Krzysztof Zanussi i Andriej Konczałowski.   

Pierwsza dama polskiego filmu, chętnie obsadzana w rolach arystokratek, kobiet wyniosłych, będących przedmiotem podziwu i pożądania, choć ma też w dorobku role komediowe: Stanisław Tym w Rysiu (2007) dał jej – właśnie w kontrze do emploi – rolę sprzątaczki Ręki.

Cytaty

  • (Jako studentka po scysji z rektorem Janem Kreczmarem) zawzięłam się i sama wyszłam z rektoratu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Nie chciałam już być w szkole. Zaczęłam grać w filmie. Swoją pierwszą rolę po Zemście zagrałam u Wojciecha Hasa we Wspólnym pokoju. (…) Grając w Lalce, też u Wojciecha Hasa, spotkałam się z Janem Kreczmarem. W tym okresie był zakaz grania w filmie w czasie studiów. Postanowiłam skwitować sytuację sprzed lat i powiedziałam mu: „Jestem panu bardzo wdzięczna, panie profesorze. Gdyby mnie pan wtedy nie wyrzucił ze szkoły, nie grałabym teraz w filmie roli pańskiej córki”. Byłam górą,
    a praca z Wojciechem Hasem i Janem Kreczmarem była dla mnie zaszczytem.

    Beata Tyszkiewicz, Moja prawdziwa historia, „Dziennik″, 27 marca 2008 r.

  • Miałam romanse z wieloma mężczyznami. Miałam. Zagrałam też w wielu filmach. Rzadko oglądam filmy, które zrobiłam, bo one mnie zawsze rozczarowują (...) To jest prawda, dlatego że ja nie jestem aktorką z urodzenia, taką przejętą. Nigdy o sobie nie myślałam „artystka”, „aktorka”. Tak się zdarzyło w moim życiu, prawdopodobnie dlatego, że byłam fotogeniczna albo że nie sprawiało mi kłopotu chodzenie w długiej sukni. W latach 60., 70. ekranizowano rzeczy historyczne. Więc miałam romans z Napoleonem, z innymi i jeszcze wszyscy mi za to płacili. Te romanse olbrzymiały wobec tego, że szalenie mizernie mi płacono i mało było do grania, tylko wachlarz, kominek, kominek, wachlarz. I moją wyobraźnię zapełniały romanse, a nie sztuka aktorska.

    Beata Tyszkiewicz w rozmowie z Piotrem Najsztubem, „Viva″ 2009, nr 21

  • Beatę Tyszkiewicz można nazwać gwiazdą, jeżeli pod tym pojęciem będziemy rozumieli przynajmniej obraz pięknej kobiety na ekranie, który pamięta się niezależnie od ról, w jakich wystąpiła. (…) Nieczęsto udawało się jej wyjść poza role pięknych pań. Nie zawsze zresztą tego chciała (…) Dopiero w latach dojrzałości aktorki z jej ekranowych wizerunków zaczęły powstawać pełnowartościowe postacie, losy i dramaty. (…) Jak ona potrafiła w filmie Wajdy Wszystko na sprzedaż – co nawet wielkim gwiazdom nie zawsze się udaje – połączyć „bycie „piękną rzeczą”
    z kunsztem gry!

    Aleksander Jackiewicz, Gwiazdozbiór, Warszawa 1983

Artykuły