Teresa Iżewska

Teresa Iżewska w filmie "Historia jednego myśliwca", fot. Franciszek Kądziołka, źródło: Fototeka FN?>

Teresa Iżewska w filmie "Historia jednego myśliwca", fot. Franciszek Kądziołka, źródło: Fototeka FN
http://fototeka.fn.org.pl/

Zagrała zaledwie kilka ról filmowych, w drugiej połowie lat 50. i pierwszej 60. Ostatni raz na ekranie pojawiła się w Odwecie Tomasza Zygadły, w drugoplanowej roli uczestniczki zjazdu absolwentów.

Do historii kina przeszła dzięki jednej roli: w Kanale Andrzeja Wajdy. Łączniczka Stokrotka, zakochana dziewczyna, która nadludzkim wysiłkiem, półnaga, w mroku kanałów, wlecze rannego ukochanego – porucznika Koraba – ku wolności, ku światłu, a na końcu drogi znajduje tylko śmiertelną pułapkę, stała się ikoną Polskiej Szkoły Filmowej, natomiast scena przy kracie zamykającej wylot kanału od strony Wisły – jedną z najsłynniejszych scen w historii polskiego kina.     

Absolwentka warszawskiej PWST, występowała w teatrach we Wrocławiu, Nowej Hucie i Gdańsku. Zagrała też w kilku spektaklach Teatru Telewizji oraz niewielką rólkę matki Dudusia w serialu Podróż za jeden uśmiech.

Cytaty

  • Bazę ludzi umarłych (Czesława Petelskiego) kręciliśmy w zimie, w opuszczonych i zapuszczonych górach na Ziemiach Zachodnich. Kilkanaście kilometrów dalej leżało upiorne miasteczko, porzucone przez górników, których ściągnięto tam do wydobywania uranu. Potem miasteczko przekształcono w gigantyczny zakład dla umysłowo chorych. Ci biedni chorzy nie mieli dostatecznego nadzoru i elementarnej orientacji w terenie, więc czasem, w zimie, wyłaniała się z lasu taka okutana w koc, biedna, ale niesamowita postać. Raz dziennie przywożono nam posiłek na polanę, już ledwo ciepły po dalekiej podróży, a czasem pozostawaliśmy bez jedzenia do zmierzchu. Nikt nie narzekał głośno. Nie przypominam też sobie ani jednej napiętej sytuacji czy wymówki ze strony naszej gwiazdy, Teresy Iżewskiej. Pamiętam Teresę przy pracy, między ujęciami z narzuconym na ramiona kożuchem, uważną, ambitną, zrównoważoną. Nawet kiedy asystent zapomniał wziąć kamery (curiosum!!!) i trzeba było dwie godziny pauzować na planie, w zimie, bez ciepłych kempingowych przyczep, nie słyszałem od niej żadnych wymówek.

    Kurt Weber, Wspomnienie do Albumu, 6 czerwca 2010 r.

  • Lucyna Legut: Mogę podać ogólny wizerunek Iżewskiej, tak jak ją pamiętam (z teatru, z późnych lat życia). Miała piękną twarz, zgrabną kibić. Niekiedy tyła, ale potrafiła w krótkim czasie schudnąć o kilkanaście kilogramów. Ubierała się świetnie, ze smakiem i doskonale szyła: sobie i swoim mężczyznom. Czasem prowadziła życie rozwiązłe, a czasem ascetyczne, w tym drugim przypadku starała się wszystkim doradzać, aby żyli cnotliwie. Urządzała w domu wieczorki poezji. Przychodzili młodzi poeci, a ona czytała ich poezję. Znana była z manii prób samobójczych. (...) Pędziliśmy do niej, aby to jej wybić z głowy. No i pewnej nocy zapomniała o tym zawiadomić… Jeszcze dwa miesiące żegnała się z życiem, w bardzo smutny sposób, w szpitalu.


    Gabriela Pewińska, Siedzi Anioł na szafie i krzyczy, „Polska Dziennik Bałtycki″ – online, 21 XI 2007 r.