Artykuły

„Kino” 1980, nr 2, s. 4-5

Mnożenie artystycznych światów

Filip Bajon

1. Kino jest dla mnie wspaniałym, suwerennym światem, w którym można wszystko pokazać; ważna jest tu pojemność dzieła, wielość ukazanych w nim uwarunkowań spo­łecznych, artystycznych, mitologicznych, archetypicznych. Tak widzę funkcję kina – jako ukazywanie bogatej, skomplikowanej w wie­lu planach siatki zależności, która opisując jedno konkretne zjawisko, może w innym, nawet odległym planie opisywać jakieś inne i jeszcze inne, i tak bez końca. Czy na ekranie jest historia, czy współczesność – to już nie ma szczególnego znaczenia. Herzog, mój ulubiony reżyser, mój faworyt na świecie ki­na, poza Stroszkiem nie zrobił ani jednego filmu współczesnego w dosłownym rozumie­niu tego słowa, a jest jednocześnie reżyse­rem współczesnym jak się patrzy.

Czy Aria dla atlety zbliża się do tej konce­pcji kina, czy jest jej spełnieniem? Chyba nie. W filmie bardzo ważną sprawą jest osiągnię­cie stanu równowagi między elementami dzieła i tu momentami odczuwam niedosyt. W filmie takim jak Aria traci się trochę na psychologii bohatera jako jednostki, na ści­słości informacji dotyczącej i jego, i epoki. Uważam, że można te pułapki ominąć i trud­ności pokonać przy nieco innym temacie, przy nieco większej wprawie. Myślę, że pod­czas realizacji następnego filmu to najważ­niejsze kryterium równowagi elementów, uda mi się spełnić, a tym samym czytelność głównego przesłania dzieła będzie większa.

Pytają mnie, dlaczego kolejni bohaterowie moich filmów (i scenariuszy) to sportowcy? To przypadek – tak się ułożyło po prostu. Mówi się, że autor dzieła sportowego, poświęconego postaci boksera na przykład, ma dramaturgię niejako za darmo, zanim przy­stąpi do kręcenia filmu. Ale z tym trzeba uważać, ten mechanizm może się nie spraw­dzić. Sam sport nie może być bohaterem filmu sportowego. Natomiast nie jest przy­padkiem moja, nazwijmy to, rejterada z tere­nu literatury na obszar kina. Wydaje mi się, że literatura i kino to zupełnie inne rejony i że ja lepiej sprawdzam się w tych drugich. Siła atrakcji kina jest jednak większa; na dzisiejszym etapie rozwoju sztuki pisania i sztuki filmowania, to jednak kino lepiej porządkuje rzeczywistość. Kamera odkrywa tę rzeczywistość i jako materiał dowodowy załącza prawdę o ludzkim ciele, o ludzkich zachowaniach, prawdę rzeczy, prawdę przedmiotów. Literatura musi swój świat stworzyć i opisać, a jest niekonkretna, bo apeluje do wyobrażeń, które są w czytelnikach bądź ich nie ma. Materia kina natomiast umożliwia wytwarza­nie takich światów. Mówię o tych różnicach z przekonaniem, bo chciałem zrobić Arię także w formie powieści i to mi niestety nie wychodziło, rzecz wydawała się niemożliwa.

Marzy mi się duży film epicki, który by trwał wiele godzin i opisywał historię dziejącą się na przestrzeni stu lat. Kino dobrze chwyta atrakcyjność upływu czasu i wizualne oznaki epoki, przy czym nie idzie mi o rozgrywane do znudzenia trywialne efekty w telewizyjnych serialach rodzinnych. Marzę raczej o eposie, o kulturowym wywodzie... Pociąga mnie ki­no, koncepcja kina lekceważąca tę wiedzę, że istnieją jakieś standardy, zwyczaje, że widz przywykł wychodzić z kina po dwóch godzi­nach projekcji. Pociąga mnie długi, długi film.

2. Użyteczność społeczna – sformułowa­nie szerokie: mieści się w nim wszystko. Jeśli

– 4 –

zrozumiemy to jako zaspokajanie potrzeb na poziomie pierwotnym – bułeczki, masełko i od czasu do czasu coś dowcipnego, żeby się pośmiać i zrelaksować – to, nie ukrywam, zaspokajanie tak rozumianych potrzeb nie interesuje mnie zupełnie, także dlatego, że nie umiałbym tego robić po prostu.

Jeśli szłoby natomiast o zaspokajanie po­trzeb nie tyle nawet wyższych czy bardziej skomplikowanych, ale – potrzeb niewyrażal­nych, potrzeb będących otwarciem się na mnożenie artystycznych światów, potrzeb oglądania i zdobywania nowych nieodkrytych, niewykreowanych dotychczas lądów... proszę bardzo, tu jestem chętny.

Interesuje mnie na przykład penetracja, wiwisekcja osobowości wyjątkowych, orygi­nalnych, z nietypowego punktu widzenia – bo z ich własnego wnętrza. Materia kina daje tu wielkie możliwości obserwowania i pokaza­nia światów jednostek innych, bogatszych. Chciałbym widzowi podsunąć cudzą od­mienność, przeżycia człowieka nadwrażliwe­go, osobowość kobiety, przemiany świata dziecka. To wszystko wydaje mi się mieścić w postulacie szeroko rozumianej społecznej użyteczności kina.

Nurt nowego współczesnego kina polskie­go wydaje mi się te postulaty użyteczności spełniać także, choć nie sądzę, by spełniał je wszystkie i do końca. W ramach wielu filmów współczesnych można odnaleźć jak w zwier­ciadle problemy i napięcia naszej codzien­ności. I to sumaryczne, dokonane przez falę nowego kina jako całość, rozpoznanie co­dzienności jest wspaniałe. Kinematografia nasza zawodzi natomiast tam, gdzie idzie o pokazanie naprawdę ważnej problematyki współczesnej z jej zakorzenieniem we wszys­tkich problemach 35-lecia, z nierozpoznany­mi przez nią filmowo wielkimi procesami społecznymi, z niepodjętymi opisami proce­sów, trendów, nurtów społecznych i politycz­nych, z nie przedstawionymi rodowodami zachowań, z nie pokazaną na dobrą sprawę mitologią socjalizmu. To wszystko są jeszcze nie zdobyte filmowo lądy.

3. Niedostatki w ukazywaniu naszej rze­czywistości przez film polski są ewidentne rozległe, zwłaszcza jeśli będziemy pamię­tać, że ta rzeczywistość nie zaczęła się wczo­raj. Kino powinno rozpoznać i zinterpreto­wać w konwencji obiektywnie realistycznej ostatnie sto lat naszej historii, przy czym nie może opis taki stawać się pretekstem kon­struowania płaskich analogii, do nanoszenia prostackich metod wychowawczych i two­rzenia łatwych mitów. Chciałbym, żeby to, co nie wszyscy co prawda nazywamy „moral­nym niepokojem", zamieniło się nam w wielki filmowy moralitet.

Filip Bajon

– 5 –


Wróć do poprzedniej strony

Wybrane wideo

  • O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
  • Polskie kino po 1989 roku, prof. Mirosław Przylipiak
  • Przemiany w polskim kinie w okresie transformacji ustrojowej
kanał na YouTube

Wybrane artykuły