Alina Janowska

Alina Janowska w filmie "Skarb", fot. Kazimierz Wawrzyniak, źródło: Fototeka FN?>

Alina Janowska w filmie "Skarb", fot. Kazimierz Wawrzyniak, źródło: Fototeka FN
http://fototeka.fn.org.pl/

W pierwszej powojennej fabule śpiewała okupacyjną „zakazaną piosenkę”. Ogromną popularność przyniósł jej serial Wojna domowa. Stworzyła w nim postać energicznej, pełnej ciepła i humoru, nowoczesnej kobiety, z dystansem rozstrzygającej problemy związane z wychowaniem nastoletniej siostrzenicy. Jej vis comica, dystans i autoironię cenili reżyserzy tej miary, co Jerzy Gruza, Jan Rybkowski, u którego stworzyła niekonwencjonalny portret pani Dulskiej, i Sylwester Chęciński (Rozmowy kontrolowane). Grywa też role dramatyczne, choć na ogół na drugim planie, jak w Feminie Piotra Szulkina.

Dla widzów telewizyjnych stała się Gabrielą w Złotopolskich, co nie przeszkadza reżyserom powierzać jej role w filmach kinowych. Benefis aktorki można podziwiać w Niezawodnym systemie Izabeli Szylko. Rolą starszej pani, żyjącej wspomnieniami i oddanej niegroźnemu nałogowi, Janowska po raz kolejny zdobyła sympatię widzów, aplauz krytyki i nagrody na międzynarodowych festiwalach (m.in. w Monako i Zimbabwe).


Magda Sendecka

Cytaty

  • Jakubowska zaangażowała mnie do Ostatniego etapu do roli partyzantki. Kręciliśmy scenę mojej śmierci. Zbliżenie. Pani reżyser tłumaczy, że w mych oczach musi się malować determinacja, odwaga, pogarda dla oprawcy. Dla uzyskania dodatkowego efektu operator Monastyrski posmarował mi czoło i policzki gliceryną. Sierpniowe słońce, 30 stopni, dwie wielkie łukowe lampy, kamera rusza… Pani Jakubowska jest zadowolona, ekipa gratuluje (…). A później wchodzę do kina, gdzie odbywa się robocza projekcja. Pani Jakubowska mówi: „Patrz, co zrobiłaś” – I co widzę? Twarz na cały ekran, a na twarzy dziwny, dwuznaczny grymas i mrugające (jednoznacznie) oko. Można powiedzieć, że ofiara robi perskie oko do swego kata. Blamaż, wstyd, koniec snów o genialności. Wszystko przez roztopioną od wysokiej temperatury glicerynę, spływającą mi do oczu… (…) Nigdy nie traktowałam siebie jako aktorki przypisanej do określonego gatunku. Grałam, co mi proponowano. Jednak do dziś uważam, że dużo trudniej grać w komedii niż w dramacie. (…) Instynktownie czerpałam z własnych przeżyć i z literatury. Na pewno ważne były predyspozycje odziedziczone po rodzicach: zdolności parodystyczne i poczucie humoru po ojcu, zacięcie do śpiewu i muzykalności po mamie. (…) Z natury jestem nadwyrazista, taka „na dwa tysiące widzów na sali”. Pamiętam reżyserską uwagę Stanisławy Perzanowskiej, która wspomagała mnie przez całe teatralne życie: „Słuchaj, no! Ten, co siedzi pod ścianą, też zapłacił za bilet”. Natomiast przed kamerą muszę bardzo uważać, żeby nie przesadzić z ekspresją.

    Baba Dziwo. Alina Janowska opowiada o swojej karierze w rozmowie z Maciejem Maniewskim i Robertem Janowskim, „Kino” 1993, nr 2-3