Artykuły
„Kino” 1980, nr 6
Nie interesuje mnie publicystyka
Ryszard Bugajski
1. Moja sytuacja jest szczególna; film Kobieta i kobieta zrealizowałem wspólnie z Januszem Dymkiem, rzecz ma więc dla mnie charakter filmu połówkowego, debiut ten jest niepełny i to trzeba wziąć pod uwagę. Ale nie tylko dlatego film ten w niewielkim stopniu odpowiada koncepcji kina interesującej mnie najbardziej. Traktowałem go raczej jako drogę w pewnym kierunku, etap poszukiwań, sprawdzian warsztatowy, sposób zaprezentowania przed producentami moich możliwości. W naszej opowieści o przyjaźni i nienawiści dwu kobiet wyzwolonych jest natomiast pewien kierunek, w którym ja przynajmniej – chciałbym pójść dalej.
Jako filmowca interesuje mnie człowiek, jego los, a więc to wszystko, co jest w filmie psychologią, parapsychologią, metafizyką. Nie interesuje mnie natomiast publicystyka, temat realizowany na zamówienie. Odczuwam wobec tych spraw instynktowną nieufność i niechęć. Chcę po prostu podpatrywać na ekranie człowieka; kino, jakie chciałbym uprawiać, musi być artystycznie dobre, ale wcale nie musi być popularne – niechby było odbierane przez tę samą widownię, która chodzi na filmy Zanussiego, a będę szczęśliwy. Nie chcę spełniać żadnej specjalnej misji; nie mam również predyspozycji do zajmowania się filmem rozrywkowym, który mógłby dawać ludziom tzw. relaks po pracy. Chciałbym realizować filmy, które byłyby moimi osobistymi wypowiedziami na temat człowieka; wierzę, że jeśli będą one dobre, to jakaś część widowni wysłucha mnie na pewno.
2. Film jest przede wszystkim sztuką, pełni ogromną rolę w kulturze i tę jego funkcję traktuję poważnie. Ostatnio na przykład kino polskie zaczęło podejmować sprawy interesujące ogromną ilość ludzi – mnie to odpowiada, uważam, że to w porządku. „Czy nowe kino polskie spełnia nasze wyobrażenia o filmie podejmującym ważną problematykę współczesną”: Nie rozumiem określenia „nasze wyobrażenia”, natomiast jeśli chodzi wyobrażenia moje, to mimo niedostatków, dostrzegam w dzisiejszym kinie polskim zdrowy trend polegający na odkłamaniu, odbrązawianiu wielu zjawisk. Wydaje mi się jednak, że ten etap wykluwania się czegoś nowego nie jest jeszcze za nami. Trzeba to skończyć, domknąć w sposób artystycznie naprawdę dorosły, żeby móc potem przejść do ujęć w mniejszym stopniu publicystycznych, ale za to pogłębionych – filozoficznie i psychologicznie.
3. Zgadzam się oczywiście, że film polski, zresztą nie tylko dzisiejszy, ukazuje niepełny obraz rzeczywistości, i że w związku z tym można oczekiwać odeń rozszerzenia pola obserwacji. Ale przecież o wszystkich najdrobniejszych sprawach filmów robić się nie da. Dlatego myślałbym raczej nie o rozszerzaniu pola obserwacji, lecz o pójściu w głąb tematyki, która została już zarysowana. Nie należy mnożyć problemów przez kolejne wcielenia egzemplifikacyjne tego samego zjawiska, tyle tylko że wzięte z sąsiedniego podwórka. Jeśli natomiast dla zilustrowania jakichś głębiej zakorzenionych procesów społecznych należałoby zwrócić się w stronę spraw czy obszarów dotychczas nie spenetrowanych, bo kontrowersyjnych, uważam, że należy to zrobić. Lata czterdzieste, lata pięćdziesiąte to w naszej historii karty ciągle jeszcze dla wielu niejasne. Na kino społeczno-polityczne czekają tu ogromne, nieruszone obszary. Mówiąc ogólnie o całej naszej kinematografii, uważam, że jest ona staroświecka i pruderyjna w sprawach erotyki i seksu. Skutki rewolucji obyczajowej są jakby przez nas nie dostrzegane; spraw seksu i erotyki boimy się, wstydzimy i nie umiemy ukazywać ich na ekranie.
Notował: Maciej Parowski
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Geneza społeczno-polityczna rozwoju KINA MORALNEGO NIEPOKOJU, prof. Andrzej...
-
Początki kina na ziemiach polskich
Wybrane artykuły
-
Ekspresjonizm filmowy
Barbara Kosecka
„Słownik filmu”, red. Rafał Syska, Krakowskie Wydawnictwo Naukowe, Kraków 2010