Artykuły
„Kwartalnik Filmowy” 1998, nr 24, s. 105-110
Barwy samotności w tryptyku Krzysztofa Kieślowskiego
Trzy kolory – Niebieski, Biały, Czerwony
Agnieszka Kulig
Są filmy, do których chce się powracać, stają się wtedy naszą furtką do przeszłości. Oglądamy je z sentymentem, tak jak przegląda się zdjęcia osób, których już nie ma. Twórca filmowy, który odchodzi na zawsze, zostawia widzów ze swymi opowieściami, oni zaś mają poczucie żalu, że dialog został przerwany.
Gorzki smak wolności
Julia z Niebieskiego zobaczyła pokój dotknięty nieobecnością kochanej osoby. Cały dom, przedmioty znajdujące się w nim sprawiały ból. Ucieczką przed bolesnymi wspomnieniami była sprzedaż tego, co należało do niej i do zmarłego. Skutecznym odcięciem się od przeszłości miała być realizacja mitu wolności – od wspomnień, zobowiązań i przede wszystkim ludzi. Julia ucieka na swoją pustynię, która ma jej pomóc oczyścić myśli po nieszczęściu. Miejscem odosobnienia jest dla niej wielkie miasto. Tu najłatwiej można się schować. Kina i kawiarnie pełne są ludzi, którzy nie interesują się sobą, żyją obok siebie. Julia ucieleśnia symbol spacerowicza opisany między innymi przez Waltera Benjamina, a którego charakterystykę dał w Dwóch szkicach o moralności ponowoczesnej Zygmunt Bauman: Wszystko widzący, ale sam niewidziany, ukryty w tłumie, ale do tłumu nie należący spacerowicz ma prawo czuć się panem stworzenia1. Bauman dzieli się jeszcze jedną smutną refleksją o spacerowiczu: W świecie spacerowicza człowiek człowiekowi jest ekranem – ale też i niczym więcej. Można powiedzieć, że każda kolejna przechadzka spacerowicza jest potwierdzeniem pełni i pustki wolności (i ich wzajemnego uwarunkowania); jest próbą kostiumową nieważkości bytu i powierzchowności, epizodyczności codziennych form współbytowania2.
Julia jest obserwatorem codzienności, a nie jej uczestnikiem. Jej ogląd świata to spojrzenie przez szybę. Być może Julia odczuwa wolność polegającą na tym, że do nikogo nie należy, nie musi czuć się odpowiedzialna za kogoś. Ta forma wolności ma odcień tragiczny, daje poczucie samotności, która zbliża Julię do śmierci. Oddają to sceny filmu, w których przypomina sobie brzmienie muzyki męża, sceny kąpieli w basenie. Woda, oprócz tego, że jest symbolem źródła życia, jest także symbolem przemijania. W kosmogoniach starożytnych ludów pogańskich wszystko po-
– 105 –
wstaje z wody. Woda jest dla nich substancją, z której powstają wszystkie formy bytu i do której powracają w chwili swego rozkładu. Woda jest więc początkiem i końcem wszelkiego kosmicznego ruchu, kryje w sobie wszystkie zaczątki, jest matką wszystkiego, co może zaistnieć3. Kolorem samotności był kolor niebieski związany z zimnem, nocą, śmiercią. Jest to także symbol nieba i wszystkiego, co ma z nim jakiś związek. Jak opisuje Dorothea Forstner w Świecie symboliki chrześcijańskiej – dla Hindusów błękit jako nazwa chmur deszczowych jest symbolem Kriszny. Na Wschodzie dość powszechne jeszcze dzisiaj jest przeświadczenie, że kolor niebieski chroni przed złym spojrzeniem4.
Niebieski stawał się błękitem, gdy Julia siedziała na dworze, kierując twarz ku słońcu i kiedy postanowiła wrócić do życia i ukończyć kompozycję zmarłego męża. Błękit poetycko opisuje w swojej ksiąźce Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego Maria Rzepińska, mówiąc: Głęboki błękit ciągnie człowieka w nieskończoność, budzi w nim żądzę czystości i pragnienie metafizyczne. Jest to kolor nieba i ukazuje się nam natychmiast, gdy usłyszymy słowo „niebo”. Błękit jest typowym kolorem niebiańskim. Uspokaja, działa kojąco i skupiająco. Zmierzając w stronę czerni, zabarwia się smutkiem, który przekracza zwykły smutek ludzi. (...) W miarę rozjaśniania błękit traci swą dzwięczność, aż wreszcie stanie się cichym spoczynkiem, czyli bielą. Gdyby chciało się przedstawić muzycznie różne rodzaje niebieskości, to można by powiedzieć, że błękit jasny przypomina flet, błękit ciemny wiolonczelę, a przyciemniony coraz bardziej będzie miał niski dźwięk kontrabasu. Gdy występuje w swej postaci najbardziej poważnej i uroczystej, można go porównać z najgłębszymi dźwiękami organów5. To porównanie różnych odcieni niebieskiego do dźwięku instrumentów muzycznych przywodzi na myśl scenę filmu, w której Julia kończy kompozycję męża. Niektóre instrumenty wycisza w utworze, inne podkreśla. Błękit w tej scenie może być symbolem duchowego skupienia a jednocześnie melancholii i marzenia.
Melancholia siostrą samotności
W drugiej części tryptyku – w Białym – pod warstwą historyjki o polskim dorobkiewiczu rozgrywa się opowieść o dwóch samotnościach: Karola i Mikołaja. Przyjrzyjmy się drugiemu z wymienionych bohaterów. Mikołaj to typ melancholika, któremu „nie chce się chcieć”. Ma w życiu wszystko, co jest potrzebne do szczęścia: żonę, dzieci, pieniądze.
Jest jednak człowiekiem tracącym poczucie sensu życia. Ogarnia go nuda podobna do tej, jaką przeżywał bohater Obcego Alberta Camusa – Mersault. Współczesny człowiek musi żyć teraźniejszością, karierą, rodziną. A teraźniejszość najczęściej nas nie zachwyca. O takim stanie pisał już Søren Kierkegaard: Alboż melancholia nie jest wadą naszych czasów, czyż nie pobrzmiewa ona nawet w szyderczym śmiechu obecnej doby, czyż to nie melancholia pozbawiła nas odwagi rozkazywania, odwagi posłuszeństwa, siły działania i ufności wiary? (...) Od wszystkiego się odcięto, wyjąwszy teraźniejszość, nie dziw, że w nieustannej obawie jej utraty traci się ją rzeczywiście6. Melancholia oznaczała w przeszłości bardzo różne stany psychiczne. Pod jej opisami można się domyślać objawów schizofrenii. Najczęściej termin ten oznaczał stany uczuciowe opozycyjne do radości i pogody ducha. Jest to stan utraty aktywności i pragnień.
– 106 –
– 107 –
Zygmunt Freud w Żałobie i melancholii ukazuje melancholię jako głębokie, bolesne przygnębienie związane z utratą zdolności kochania, obniżeniem poczucia własnej wartości, wyrażone przez samooskarżanie i oczekiwanie na karę: Melancholiczny pacjent jest niezdolny do kochania, wycofany ze świata zewnętrznego i niezdolny do działania oraz osiągania sukcesów7. Według współczesnego filozofa, ks. prof. Józefa Tischnera, melancholia to doświadczenie czasu zamkniętego: Człowiek czuje, jakby stanął pod ścianą. Nie ma przed nim żadnej przyszłości. Jest tylko przeszłość. Nie ma nadziei, są wspomnienia8.
Julia Kristeva w wywiadzie, którego udzieliła Dominique A. Grisoni, zastanawia się czy: Jeśli na przykład melancholia znowu jest chorobą wieku, jeśli rośnie liczba depresji, to czyż nie dzieje się tak w związku z sytuacją społeczną, z przecięciem symbolicznych więzów?9 Kristeva zauważa, że melancholik, który odrzuca życie, ponieważ zagubił jego sens, zmusza nas do tego, abyśmy szukali sposobów odnalezienia tego sensu. Zachowanie melancholika może być ostrzeżeniem, że z naszą kulturą, cywilizacją dzieje się coś niedobrego.
Mikołaj odzyskuje odrobinę nadziei po nieudanym zamachu na jego życie. Był to może przypadek, los, że w pistolecie, z którego strzelał do niego Karol, był ślepy nabój.
Samotność, jaką przeżywa Karol, to samotność emocjonalna, wynikająca z braku intymnego związku z drugą osobą. Jednak Karol twórczo wykorzystał swoją samotność. Miał jeden cel – zdobyć ponownie Dominique i udowodnić sobie i innym, że może coś osiągnąć. Samotność Karola rozwinęła w nim silną potrzebę wynoszenia siebie na przywódcę grupy.
W ten sposób może on zaspokoić potrzebę przynależności, osiąga to, czego chce, zdobywa pieniądze, słowem udowadnia, że coś potrafi. Rozkochał w sobie na nowo Dominique. Miłość przyszła po wzajemnym upokorzeniu. Wyrównali rachunki, by mogli znów żyć ze sobą. Równość okazała się jednak zimna i smutna. Biel w tym filmie nie jest tylko symbolem czystości, jest przede wszystkim kolorem chłodu i pustki. Kolor biały budzi pewnego rodzaju melancholię, odmienną od innych. Jest to także symbol świata, w którym wszystkie barwy jako właściwości substancji materialnych znikły. Jest to świat wysoko wzniesiony, skąd nie dochodzi do nas żaden dźwięk. Można by to na terenie muzyki porównać do milczenia, do pauzy, która przerywa jedynie rozwój frazy, nie kończąc jej definitywnie. To milczenie nie jest martwe, zawiera możliwości witalne. Biel jest jak milczenie, które może być nagle zrozumiane. Jest to „nic” pełne młodzieńczej radości albo raczej „nic” poprzedzające wszelkie narodziny, wszelki początek (...)10. W filmie biel sygnalizowała szczęście: biel zimowej Warszawy po darowaniu życia Mikołajowi, biel po nocy spędzonej z Dominique. Nie była to biel mistyczna. Mogła też symbolizować nadzieję bohaterów. Pejzaż na śmietniku i radość Karola z tego, że jest u siebie i tu poradzi sobie na pewno. Biel figurki, którą Karol ukradł w Paryżu, symbol ukochanej, dla której uczył się języka francuskiego, mogła też symbolizować nadzieję Mikołaja, że może jednak warto spróbować żyć – choćby ze względu na pamięć.
Czerwony – ciepło dłoni
Opowieść o samotności w Trzech kolorach zamyka spotkanie studentki Valentine z sędzią. Obok tej opowieści toczy się historia młodego aplikanta sędziowskiego,
– 108 –
Augusta. Splot dziwnych wydarzeń, począwszy od potrąconego przez samochód psa do rozprawy w sądzie, zbliża w jakiś sposób Valentine do sędziego. Studentka poznaje historię dziwnego, starszego pana. Sędzia zbudował wokół siebie misterny kokon. Źródłem nieufności wobec ludzi był zawód miłosny. Uwierzył, że już z nikim nie będzie szczęśliwy, miłość zaistniała, skończyła się. Wycofał się ze swojego życia, ale zaczął obserwować i nawet podsłuchiwać życie innych. Może robił to po to, by udowodnić sobie, że prawda i głębsze uczucie nie istnieje, że nie mamy wpływu na nasz los.
Ważnym czynnikiem wpływającym na człowieka jest jego bilans życiowy. W zależności od niego kształtuje się obraz samego siebie. Jeśli bilans jest dodatni, to lżej znosi się klęski. Sędzia przyjął w życiu postawę obronną. Taką postawę opisała amerykańska badaczka S. Reichard11. Sędzia to typ starca opancerzonego, chłodnego, separującego się od ludzi i niedopuszczającego bliskich do swego psychicznego wnętrza, który nie chce ujawniać uczuć i myśli, obawiając się odrzucenia. Jednak pojawiła się Valentine, która pomogła mu odszukać w sobie jakieś ciepło, dawną iskrę. Gdy była obok niego, to był nie sędzią okrutnym, ale człowiekiem doświadczonym. Sędzia najbardziej obawiał się przyszłości. Czas przyszły jest zawsze czasem nieznanym, nie wiemy, co może nas spotkać, dlatego w zetknięciu z przyszłością można się doszukiwać elementu lękowego, życie zaś polega na ekspansji w przyszłość. Po spotkaniu z Valentine sędzia rezygnuje z podsłuchiwania sąsiadów, może powiedzieć o sobie tak jak bohater Mdłości J.P. Sartre'a: Ja żyję sam, zupełnie sam. Nigdy z nikim nie rozmawiam. Nic nie otrzymuję, nic nie daję12.
Życie sędziego to życie w połowie, nigdy do końca. Chciał jak najmniej stracić z siebie, by było mniej bólu. Przez to stracił więcej. Los, przypadek zetknął go z Valentine, jednak ten sam los zetknął Valentine z Augustem. Nikt z nich nie mógł przewidzieć spotkania, bo było ono dane przez los. Sartre stwierdził: Zasadniczą sprawą jest przypadkowość. Istnienie z samej definicji nie jest koniecznością. Istnieć to znaczy być tutaj, po prostu; rzeczy istniejące ukazują się, pozwalają się napotkać, ale nigdy nie można ich wywnioskować13.
Valentine po prostu była, w odpowiednim momencie podała dłoń, bo czuła się odpowiedzialna za spotkanego człowieka. Wkroczyła w samotność sędziego, zadała sobie trud poznania drugiego człowieka. Ona nie potępiła sędziego, a on nie potępił tych, którzy rzucali w jego okno kamienie: Gdybym był na ich miejscu, pewno bym rzucał. To samo dotyczy tych wszystkich, których sądziłem. Z ich życiem, w ich sytuacji... mordowałbym, kradł, oszukiwał. Oczywiście wszystko polega na tym, że nie byłem w ich sytuacji14.
Sędzia otrzymał szansę odrodzenia przez spotkanie Valentine. Wyszedł z ciemności. W filmie owo przejście z ciemności wspomnień jest ukazane przez scenę ze szczeniętami, w której sędzia po raz pierwszy uśmiecha się. I ostatnia scena, gdy po burzy budzi się dzień, a twarz sędziego oświetla słońce. Takie ciepło wydobyła z duszy sędziego Valentine.
(...) Stwórcą osoby, która jest mną być możesz –
jeśli się zdecydujesz.
Tylko tyś w stanie usunąć mą maskę,
przerwać mur, za którym się trzęsę,
Proszę nie omiń mnie.
– 109 –
Powiedziano mi kiedyś, że miłość od murów silniejsza
I tego uczepia się moja nadzieja.
Obal proszę te mury silnymi, ale delikatnymi rękoma
Bo dziecko to bardzo wrażliwe.
Kim jestem? Zdziwisz się pewnie, że to ktoś kogo dobrze znasz,
Każdym ja jestem Mężczyzną i Każdą Kobietą,
których spotykasz15.
Sędzia potrzebował braterstwa, bez niego życie wśród ludzi jest niemożliwe. Samotność nie była tylko doświadczeniem sędziego. Taki stan przeżywała Valentine i August. Jednak te trzy samotności spotkały się. Ich drogi przecięły się. Tym samotnościom towarzyszy czerwień, która wyzwala wewnętrzny niepokój, poczucie zagrożenia, a jednocześnie oczekiwania na coś, co może się zdarzyć. Czerwień w tym filmie zapowiada coś groźnego, ale jest też wykorzystywana w scenach pogodnych, wówczas jest rozjaśniona światłem.
W wielu kulturach czerwień wiązała się z pojęciem sił życiowych, ognia, krwi, wojny, namiętności i płodności.
Rozwiązanie zagadki całości tryptyku to ostatnia scena uratowania pasażerów z tonącego statku. Kamera pokazuje Julię z Niebieskiego, Karola i Dominique z Białego, Valentine i Augusta. O nich wszystkich były te historie. Są to osoby uratowane, zbawione.
Agnieszka Kulig
PRZYPISY:
1 Z. Bauman, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 22.
2 Tamże.
3 D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, tłum. różni, Warszawa 1990, s. 66.
4 Tamże.
5 M. Rzepińska, Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, Kraków 1983, s. 544.
6 S. Kierkegaard, Albo – albo, Kraków 1976, t. 2, tłum. K. Toeplitz, s. 27.
7 Z. Freud, Żałoba i melancholia, w: Depresja – ujęcie psychoanalityczne, tłum. K. Walewska i J. Pawlik, Warszawa 1992, s. 28.
8 J. Tischner, Miłość niemiłowana, Kraków 1993.
9 Na dnie duszy, wywiad Dominique A. Grisoni z Julią Kristevą, tłum. J. M. Kłoczowski, „Nowa Res Publica”, nr 6 (69) 1994, s. 5.
12 J. P. Sartre, Mdłości, tłum. J. Trznadel, Warszawa 1974, s. 35.
13 Tamże.
14 Cytat ze scenariusza Trzy kolory – Czerwony, K. Kieślowski, K. Piesiewicz, „Film na Świecie”, nr 3/4 (388/389).
15 Autor nieznany, Jaki naprawdę Jestem, w: St. Kuczkowski, Strategie wychowawcze, Kraków 1985.
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Polskie kino po 1989 roku, prof. Mirosław Przylipiak
-
Związki Polskiej Szkoły Filmowej z kinem światowym
Wybrane artykuły
-
Pokaż mi, czego nie widziałem – opowiedz mi, o czym nie słyszałem. Z Marianem Marzyńskim rozmawia Anna Taszycka
Anna Taszycka
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 3/2020