Artykuły

„Wiadomości Literackie" 1937, nr 47


Nowe filmy. Dziewczęta z Nowolipek

Stefania Zahorska

Powieść wprowadza film w nie wyzyskaną dziedzinę miejskiego, codziennego życia, daje przekrój losów znanych i bliskich, nasuwa styl prosty, pozbawiony emfazy i szczegółowy realizm ujęcia. I może właśnie te cechy, które są niekoniecznie dodatnią stroną książki, jej rozproszenie się w faktach, w rozdrobnionym realnym materiale, może właśnie to, że powieść nie ukazuje jakiejś ponadrzeczywistej wizji życia – uczyniło ją tak świetnym podkładem scenariusza. Sam scenariusz zrobiony jest inteligentnie, z wyczuciem filmowego powiązania, filmowych skrótów i niedopowiedzeń.

Ale wytrawna i dobra okazuje się przede wszystkim sama robota reżyserska. Akcja wtopiona jest w życiowy konkret, wszczepia się w drobne sprawy i rzeczy, wyrasta ze stolarskiego warsztatu, z garnków, w których gotuje się obiad, ze sklepiku, z balii, losy ludzkie zatracają romantyczną pustkę, starcie z życiem jest naprawdę „zobrazowane”. Dramat wyrasta konkretny i zrozumiały nie przez abstrakcyjnie pojęte charaktery, nie przez słowa, lecz przez bruk podwórka, przez brudne mury warszawskiej kamienicy, przez suterenowe okno, przez pokoiki zapchane szafami i kanapami, między którymi kołaczą się dziewczęce marzenia i nieopanowane sny. W tych życiowych realiach zawarty jest nie tylko punkt wyjścia dramatu, ale i jego konieczne nieuchronne rozwiązanie, upadek miłości, i dlatego film jest konsekwentny od początku do końca. Reżyser Lejtes potrafił dobrze zastosować metaforę filmową – zasuwa kotarę, zamykając rozdział życia a rozwianą u ????? symbolizuje chorągwie żołnierskich oddziałów. Posiadł poza tym mądrość niedopowiedzeń – sceny urywają się nie dorysowane do końca, nie przeciągnięte, nie tracą wdzięku przelotności i wiążą się na planie nadrzędnym, tam, gdzie kończy się akcja, a zaczyna sens opowieści. Pod tym względem film przerósł powieść, jest bardziej zwarty i bardziej syntetyczny.

Z aktorów na pierwszy plan wysuwa się Ćwiklińska w roli Raczyńskiej, doskonała, dowcipna, pełna życia. Stanisława Wysocka w roli Mossakowskiej, choć chwilami za bardzo koturnowa, daje jednak mocny, zwarty wizerunek steranej życiem kobiety. Barszczewska jest stokroć lepsza niż w dotychczasowych rolach filmowych, choć jeszcze nie umie powściągnąć całkowicie swego patosu lirycznego, choć niezupełnie utrafia w sens filmowego dialogu, w rolę głosu, który wyolbrzymiony megafonem, zniekształca bezlitośnie najlepsze liryczne chęci i domaga się prostoty bez łezki. Tę prostotę w najlepszym gatunku osiągnęła Wiszniewska. Także Jaraczówna. Andrzejewska nieco przerysowała swą mimikę. Dobrze wypadły wszystkie role męskie, z Junoszą-Stępowskim na czele.

Stefania Zahorska

Zob.:

Kuliczkowska Krystyna, Od powieści do filmu, „Pion” 1938, nr 4.
St. H. [Stefania Heymanowa], Dziewczęta z Nowolipek, „Bluszcz” 1937, nr 48, s. 16-17.
W.W., Jeszcze o „Dziewczętach z Nowolipek”, „Bluszcz 1937, nr 49, s. 12.
Zob.: Armatys Leszek, Stradomski Wiesław, Od Niewolnicy zmysłów do Czarnych diamentów, Warszawa 1988, s. 203-207.
Zob.: Gojawiczyńska Pola, Dziewczęta z Nowolipek, „Ekran” 1960, nr 51-52.
Zob. Gojawiczyńska Pola , Dziewczęta z Nowolipek; rozm. przepr. Stefania Beylin, „Ekran” 1956, nr 32, s. 7.
Dondziłło Czesław, Dziewczęta z Nowolipek, „Film” 1978, nr 38, s. 21.

Wróć do poprzedniej strony

Wybrane wideo

  • O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
  • Początki kina na ziemiach polskich, prof. Małgorzata Hendrykowska
  • Fenomen Polskiej Szkoły Filmowej
kanał na YouTube

Wybrane artykuły