Artykuły
„Kino” 1980, nr 169
Pamiątka z Celulozy
O ekranizacji Igora Newerlego
Zygmunt Machwitz
Opisując ich losy, Newerly nawiązywał do najlepszych tradycji polskiej prozy, a szczególnie wyraźne były tu inspiracje zaczerpnięte z twórczości Stefana Żeromskiego. Wśród tych, których Pamiątka z Celulozy zafascynowała od pierwszego wejrzenia, nie brakowało filmowców. „Już po pierwszej lekturze zainteresowały mnie walory tej powieści z punktu widzenia filmowego, a więc – żywo zarysowane postacie, przygoda, wartość ideowa" – wspomina Jerzy Kawalerowicz. Przystępując w niedługim czasie, wraz z Igorem Newerlym, do pracy nad scenariuszem przyszłego filmu, reżyser starał się „utrzymać zasadniczy tok i atmosferę fabuły”.
Najpierw ekranizowana Pamiątka miała być filmem dwugodzinnym. Później odstąpiono od tego zamiaru, gdyż „nie dało się w żaden sposób zmieścić zawartego w powieści ogromnego ładunku wydarzeń i przeżyć bohaterów – w ciasnych ramach dwugodzinnego spektaklu”. A więc dwie serie, zatytułowane roboczo: Narodziny człowieka i Droga do Grenady. Ostateczne tytuły ekranowe dyptyku Jerzego Kawalerowicza – to „Celuloza" i Pod gwiazdą frygijską. Premiera „Celulozy" odbyła się w kwietniu 1954 roku, a w pół roku później ukazał się na ekranach film Pod gwiazdą frygijską.
W obydwu częściach ekranizacji Pamiątki z Celulozy wyeksponowany był przede wszystkim wątek dojrzewania świadomości młodego proletariusza, Szczęsnego, który w rezultacie bogatych doświadczeń życiowych staje się bojownikiem robotniczej sprawy i działaczem Polskiej Partii Komunistycznej. Dochowując wierności książce w tej podstawowej sprawie, reżyser nadał jednak poszczególnym częściom dyptyku odmienny wyraz dramaturgiczny.
„Celuloza” ma charakter epicki. Film składa się z kilku sekwencji (poczynając od epizodu w Rzekuciu po objęcie przez Szczęsnego posady „sługołapa” w Kasie Chorych) o wewnętrznej dramaturgii, połączonych jedynie postacią głównego bohatera. W pierwszej części dyptyku Szczęsny jest tylko biernym obserwatorem wydarzeń, skrzętnie jednak wyciągającym wnioski z rozlicznych życiowych doświadczeń. Reżyser koncentruje się tu na opisie i charakterystyce poszczególnych środowisk, wydobywając w znakomity sposób atmosferę międzywojennego dwudziestolecia. Przyjrzyjmy się temu dokładniej.
Wstępna sekwencja „Celulozy", utrzymana w klimacie wczesnych nowel Żeromskiego, wykorzystuje malarskie walory nostalgicznego pejzażu dla podkreślenia beznadziei egzystencji wiejskiej biedoty. Najbardziej rozbudowana jest sekwencja włocławska poświęcona walce klasowej miejskiego proletariatu i opisowi życia bezrobotnych. Atmosferę tej sekwencji współtworzy znakomicie wykreowane, kontrastujące ze sobą tło: krajobraz przemysłowy fabryki celulozy z „fotogenicznymi" placami pełnymi sągów drewna oraz sceneria nędznych ziemianek Kozłowa zamieszkiwanych przez biedotę. W sekwencji tej pobrzmiewają echa lektur filmowych – włoskiego neorealizmu i szkoły radzieckiej. Oba epizody – wiejski i włocławski – utrzymane są w surowej manierze realistycznej. Zupełnie inny sposób narracji obiera Kawalerowicz w drugiej części filmu, w której charakteryzuje środowisko drobnomieszczańskie i stosunki panujące w wojsku. Tu chętnie sięga po arsenał środków zmierzających ku satyrze, a nawet bliskich grotesce. Świetna jest sekwencja pobytu Szczęsnego w warsztacie majstra Czerwiaczka, a także historia romansu z żoną majstra, Zochą. Epizod ten, obudowany w scenografii pretensjonalnymi rekwizytami, jest pastiszem stylu kina komercyjnego z lat 30. Natomiast w sekwencji wojskowej posługuje się reżyser skrótem obrazowym i stylizacją na „farsę koszarową”. Krótka sekwencja pracy w Kasie Chorych w roli „sługołapa” rozegrana jest w stylu groteskowym. Mimo stylistycznej rozmaitości poszczególnych sekwencji „Celuloza” odznacza się logiką konstrukcji, dając nam w sumie wyrazisty obraz życia społecznego w okresie międzywojennym.
Ale wróćmy do bohatera. W „Celulozie” jest on – jak już pisałem – postacią bierną, w tym sensie, że nie buntuje się jeszcze przeciwko swemu losowi. Szczęsny przypomina tu bohaterów Maksyma Gorkiego, którzy przechodząc swoje „uniwersytety życia”, stopniowo dojrzewają psychicznie, często błądzą, zanim odnajdą właściwą drogę. Dopiero nocne spotkanie w parku z „nieznajomą” (jak się okaże działaczką KPP) i długa z nią rozmowa ukaże Szczęsnemu perspektywę zorganizowanej walki o sprawiedliwość społeczną. „Nieznajoma” zaczyna zwracać się doń per „towarzyszu” i odchodząc, mówi, że „są pociągi, na które spóźniać się nie wolno”. Tak więc, nadchodzi dla Szczęsnego czas działania, ale temu okresowi w jego życiu poświęcona będzie druga część ekranizacji Pamiątki z Celulozy”.
W filmie Pod gwiazdą frygijską widzimy już Szczęsnego w roli świadomego robotnika, członka partii, działacza. Nowa sytuacja bohatera i odpowiadająca jej konieczność pokazania akcji politycznych KPP – powoduje istotne zmiany w narracji i stylistyce filmu. Odtąd film ma charakter dramatyczny, obfituje w wiele wątków bogatych w akcenty napięcia i sensacji. Konspiracyjna robota polityczna, tajemnicza sprawa „Juliana”, zdrada, prowokacja – wszystko to dynamizuje przebieg akcji. Ujęcie epickie ma jedynie końcowa sekwencja strajku, świetna w opisie swoistej mentalności grupy strajkujących robotników, niepotrzebnie jednak przestylizowana w scenie ataku policji.
Motywem głównym filmu jest oczywiście wątek pary bohaterów, Szczęsnego i Madzi (owej „nieznajomej” z parku), działaczy politycznych całkowicie oddanych „sprawie”. Patos i romantyzm ich działalności rewolucyjnej podbudowuje dodatkowo wątek liryczny o dużym ładunku dramatyzmu, gdyż miłość Szczęsnego i Madzi jest pełna rozstań i zagrożeń, jakie stwarza ich działalność rewolucyjna. Oba te wątki proponują określoną filozofię, model szczęścia realizowanego w walce i poświęceniu. I w tym także można doszukiwać się romantycznych inspiracji zaczerpniętych z prozy Stefana Żeromskiego. Postacie Madzi i Szczęsnego, patetyczne i liryczne zarazem, niosą ogromny ładunek emocji i wzruszeń, co nie pozostaje bez wpływu na reakcje widowni.
Znakomitym atutem filmowej Pamiątki z Celulozy było dobre aktorstwo. Niemal wszystkie kreacje odbiegały od panującej w ówczesnym filmie polskim maniery gry teatralnej. W roli Szczęsnego Józef Nowak stworzył niezwykle sugestywną postać; stworzył właściwie typ proletariackiego działacza. O sukcesie Nowaka świadczy choćby fakt wielokrotnego angażowania tego aktora do podobnych ról bohaterów proletariackich w kinie i w telewizji. Wprawdzie w pierwszych scenach „Celulozy" gra Józefa Nowaka jest jeszcze dość statyczna i oszczędna w środkach wyrazu, ale w miarę ewolucji Szczęsnego aktor znakomicie wydobywa cechy charakteru swego bohatera: jego upór, uczciwość, poczucie godności. Ewolucję postaci zdradza inny wyrazu oczu, zmiana postawy, reakcji i sposobu chodzenia. Toporność dorastającego intelektualnie proletariusza przełamana liryzmem zakochanego młodzieńca – to nowe cechy, jakie wydobywa Nowak z postaci Szczęsnego w filmie Pod gwiazdą frygijską.
Równie wielki sukces aktorski odniosła Lucyna Winnicka, debiutując na ekranie rolą Madzi. Madzia Lucyny Winnickiej łączy naturalność, wdzięk i świeżość młodej dziewczyny z odwagą i dojrzałością ideowej rewolucjonistki. Na tle ówczesnych schematycznych kreacji kobiecych w kinie – było to coś nowego. Nie dziwi więc, że po premierze filmu prasa pisała o tej kreacji bardzo ciepło, czego świadectwem jest wypowiedź recenzenta „Życia Literackiego”: „Jestem gorąco wdzięczny Newerlemu, Kawalerowiczowi i Winnickiej za kobiecość Madzi, za jej ciepłą uczuciowość, cechy, które nie oddzielają jej murem od mniej bohaterskich rówieśniczek, nie czynią nadzwyczajnym, osobliwym egzemplarzem. Nie ma obawy: zrozumieją ją i pokochają miliony widzów. We wzruszającej scenie, kiedy Madzia, ukryta za szybą budki w Rzekuciu, wyrzeka się swej miłości – Lucyna Winnicka uzyskała dyplom wrażliwej, rozumnej aktorki”.
Na szczególną uwagę zasługują też postacie ojca Szczęsnego i majstra Czerwiaczka kreowane przez Stanisława Milskiego. Występując w dwóch różnych rolach, Milski zaprezentował aktorstwo charakterystyczne najwyższej próby, operując bogactwem mimiki i gestu, tworząc postacie bardzo sugestywne i „realistyczne”. Nawet sam Newerly – jak wspomina – przeżył na planie zdumienie, gdy po raz pierwszy zobaczył Milskiego w roli ojca: „Zmartwiałem. Przede mną stał, taki jakim go widziałem tworząc obraz tamtych dni, mój cieśla serca pokornego”.
Po premierze w roku 1954 prasa przyjęła oba filmy wręcz entuzjastycznie. Podkreślano, że wyróżniają się one poziomem artystycznym na tle całej ówczesnej twórczości. Tylko Piątka z ulicy Barskiej, świeżo nagrodzona wówczas na festiwalu w Cannes, była jedynym godnym rywalem dyptyku Jerzego Kawalerowicza. Przytoczmy charakterystyczne fragmenty recenzji z „Przeglądu Kulturalnego: „Swój sukces zawdzięcza „Celuloza” nie tylko oczywistym wartościom książki. Również, a raczej w pierwszym rzędzie – reżyserii. Reżyseria umiała przełamać trudność właściwą jednemu z najbardziej skomplikowanych gatunków filmu, jakim jest transmisja epiki powieściowej na dynamiczny dramat losów ludzkich. (...) Zabiegi scenariopisarskie i reżyserskie zorganizowały materiał powieści w nową całość – wyrazistą, zwięzłą, trafną. (...) Reżyser zerwał z teatralną konwencją filmu, na czym prawdopodobieństwo treści zyskało dodatkowo. Wszędzie przejawia się troska o dobór typów, o trafność ich reżyserskiej charakterystyki. (...) Całkowicie udała się w „Celulozie” próba odtworzenia klimatu międzywojennego życia. Atmosfera owych lat jest w filmie wszechobecna i nieodparta. Każdy szczegół wyznacza akcji ścisłą datę, prawdę zdarzenia potęguje prawda nastroju”.
Do niezwykle trafnych wniosków dochodził recenzent „Nowej Kultury”, analizując elementy romantyczne filmu Pod gwiazdą frygijską. Na rok przed Pokoleniem i na trzy lata przed Kanałem dostrzegał krytyk w ówczesnych filmach Kawalerowicza te walory, które szeroko wykorzystane w kilka lat później stanowić będą o wartościach i sukcesach Szkoły Polskiej. Przytoczmy te znamienne zdania sprzed dwudziestu pięciu lat: „Tak jak w „Celulozie” widziałem otwarcie drzwi do realnego patrzenia filmowego, tak w Pod gwiazdą frygijską upatruję drogę do romantyki. Romantyki, która, jestem tego pewien, stanowić musi niezbędny element stylu narodowego w kraju, gdzie najlepsze dzieła poezji wyszły od romantyków, gdzie najlepsze dzieła dramaturgii należą do epoki romantyzmu i romantyzującej Młodej Polski. Wydaje mi się również, że połączenie tych dwóch kierunków – obiektywnej i poznawczej konstrukcji filmoplastycznej z „Celulozy” oraz patosu i romantyki „Gwiazdy frygijskiej” pozwoli nam na nowy, większy jeszcze niż dotychczasowe krok naprzód”.
Wyjątkowość filmów Kawalerowicza w kinematografii pierwszej połowy lat 50. spowodowała, że prasa traktowała je ze szczególną wnikliwością i uwagą. Dlatego przytaczam fragmenty tych recenzji, które i dziś dostarczają satysfakcji w lekturze. Ale najważniejszy jest fakt, że dostarczają jej również i same filmy. Dyptyk filmowy Jerzego Kawalerowicza nie stał się tylko szacownym klasykiem, znaczącym jedynie w kontekście powojennej historii polskiego kina, ale zachowuje nadal swoją atrakcyjność: oba filmy ogląda się również i dziś z zainteresowaniem. Główne atuty „Celulozy”, realizm opisu, bogactwo obserwacji obyczajowej oraz znakomita galeria postaci – nie straciły swoich walorów. Budowa epizodyczna fabuły, uważana niegdyś za słabość filmu, dziś już nie przeszkadza odbiorcy przyzwyczajonemu przez film współczesny do luźnej kompozycji materiału. Pod gwiazdą frygijską ujmuje nadal widza romantyzmem bohaterów oraz naturalnie i delikatnie poprowadzonym wątkiem miłosnym. W obu natomiast częściach z trudem akceptuje się niektóre sceny masowe, które rażą dziś pewną staroświeckością inscenizacji. Zwietrzała również symbolika niektórych scen o patetycznym wymiarze, nie mówiąc już o fatalnym wręcz zakończeniu z posągowym Szczęsnym deklamującym na tratwie slogany. I chyba zbladły mocno rozsiane tu i ówdzie kwestie odbiegające od potocznego języka. Jednym słowem, w ekranizacji Pamiątki z Celulozy ocalało i zachowuje niezaprzeczalne wartości to wszystko, co było w niej naturalne, prawdziwe, ludzkie, płynące z obserwacji; obciąża natomiast jej artystyczną strukturę to, co stanowiło koncesję na rzecz charakterystycznej dla początków lat 50. poetyki uproszczonego widzenia rzeczywistości.
Wydaje się, że o sukcesie omawianych filmów Jerzego Kawalerowicza przesądziły też w jakimś stopniu źródła inspiracji i trafny wybór tradycji kulturalnej. Krytyka wskazywała na wpływy neorealizmu i szkoły radzieckiej, dwóch wielkich fascynacji kina powojennego. Istotnie – jak pisałem już wcześniej – możemy to łatwo zegzemplifikować. Ale trop idący w stronę tradycji polskiego romantyzmu wydaje się bardziej istotny. Konstrukcja bohaterów jest wyraźnie inspirowana prozą Żeromskiego. A jego wpływ pośredni uwidacznia się poprzez powieść Newerlego. Zresztą dwukrotnie i chyba nieprzypadkowo wymienione jest w filmie nazwisko autora Przedwiośnia. Raz w napastliwych wypowiedziach księdza Wojdy, drugi przy okazji lektury obowiązkowej Szczęsnego. Wpływ Żeromskiego, bardzo rozległy, odkrywamy nie tylko w rysunku postaci bohaterów, w obrazie szeroko i sugestywnie zarysowanego tła społecznego, lecz przede wszystkim w swoistej atmosferze moralnego buntu, pełnego pasji i niepokoju o stan Rzeczypospolitej. Inspiracje te stanowiły o wejściu filmów Kawalerowicza w krąg tradycji fascynującej i szczególnie płodnej.
I jeszcze słów kilka o niewątpliwym i trwałym sukcesie filmowej adaptacji Pamiątki z Celulozy. Newerly i Kawalerowicz pokusili się o rzecz rzadką, o realizację szeroko zakrojonej proletariackiej epopei. Tym samym stworzyli dzieło w naszej ówczesnej kinematografii unikalne. Ale czy tylko wówczas? Wszak i dziś z trudem udaje się znaleźć przykłady w tym gatunku. Wydaje mi się, że jest nim tylko dyptyk Kazimierza Kutza – Sól ziemi czarnej i Perła w koronie.
Zygmunt Machwitz
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Kształtowanie się rynku filmowego w Polsce na początku lat 90., dr Kamila...
-
Rozwój kina socrealistycznego w Polsce