Artykuły
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 1/2017
Przekleństwo deminutywu. O biografii Cybulskiego
Krzysztof Kornacki
Dorota Karaś, Cybulski: podwójne salto, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Przeglądam w dobrze zaopatrzonej czytelni półkę z książkami o tematyce filmowej: są na niej m.in. Cybulski we wspomnieniach w opracowaniu Marioli Pryzwan, dalej krótka monografia Konrada Eberhardta, także Jerzego Afanasjewa Okno Zbyszka Cybulskiego: brulion z życia aktora filmowego XX wieku, antologie Zbigniew Cybulski, aktor XX wieku oraz O Zbigniewie Cybulskim, poza tym Wiesława Zdorta Cybulski na planie „Popiołu i diamentu” oraz Twarze w tłumie Iwony Kurz i Dżentelmeni PRL-u Emilii Padoł (a w innym dziale Siekierezada Edwarda Stachury, ze znaczącym prologiem o aktorze, który dostał się pod koła pociągu). Czy potrzebna więc była kolejna książka o Cybulskim? Czy można było jeszcze odczuwać niedosyt?
Otóż tak. Dorota Karaś zrobiła coś, czego nie zrobił nikt przed nią. Napisała solidną biografię aktora – od jego narodzin (z prologiem w postaci biografii przodków), aż do śmierci. Żadna z wcześniej wymienionych publikacji nie usystematyzowała tej wiedzy, nawet jeśli większość faktów (zwłaszcza z okresu powojennego) była już znana. Gubiły się jednak bądź w rozsypanych wspomnieniach (książka Marioli Pryzwan), bądź w poetyckiej i meandrycznej narracji (Okno Zbyszka Cybulskiego). Na marginesie: biografie – stały problem polskiego filmoznawstwa. Akademicy niechętnie podejmują się ich pisania, wolą problemowe monografie, które będą miały status pracy naukowej. Najbardziej jaskrawym przykładem był wieloletni brak solidnej biografii Andrzeja Wajdy (przy ogromnej liczbie tekstów naukowych i szkiców monograficznych) – dopiero w 2007 roku Tadeusz Lubelski wypełnił tę lukę. Z punktu widzenia naukowego możemy się czasem zżymać na jakość publikacji poświęconych kolejnym postaciom z historii kina polskiego (zwłaszcza aktorom), zdarza się, że pisanych przez ludzi bez pogłębionej wiedzy specjalistycznej – ale wykonują oni pracę, którą powinni wykonać naukowcy. Jednak, jak wspomniałem, rzadko to robią (autor tych słów bije się także w piersi).
Książka Doroty Karaś to rzetelna reporterska robota, lokująca się zdecydowanie powyżej średniej biografii pisanych przez dziennikarzy. W niektórych partiach rewelatorska. Głównie dotyczy to młodości Cybulskiego – autorka jako pierwsza opisała w tak dokładny sposób (i spójny od strony genealogicznej) okres przedwojenny, wojenny i tużpowojenny. Sięgnęła do niewykorzystanych źródeł (jak choćby pamiętnik Marcina Jaruzelskiego, wuja Cybulskiego), dotarła i przepytała bliższą i dalszą rodzinę aktora, a także grono jego znajomych (w tym liczne miłości Cybulskiego). Wykonała więc pracę archiwalną godną nie tylko reportera, ale też historyka (w tym zakresie aktywność poznawcza dziennikarza i naukowca się zbiega), dzięki której można na powrót przyjrzeć się postaci Cybulskiego. Kilka drobnych potknięć merytorycznych tłumaczy się tym, że autorka nie jest historykiem kina polskiego (np. zdjęcia do Kariery nie były kręcone w 1955, a w 1954 roku; „młodzi filmowcy” nie mogli w 1956 roku mieć „dość rozgrzebywania wojennych ran”, bo kino dopiero miało je rozgrzebywać; opinia jednego ze świadków o celebryckim statusie Cybulskiego – zwłaszcza w oczach płci pięknej – na planie filmu Krzyż Walecznych wydaje się o tyle mało wiarygodna, że zdjęcia do tego filmu kręcono jeszcze przed wejściem na ekran Popiołu i diamentu, a to on stworzył mit Cybulskiego; reprodukowany na stronie 193 list Wajdy nie był kierowany do Cybulskiego, ale – jak można sądzić – do Andrzejewskiego, czego zresztą miała świadomość autorka książki w rozmowie z piszącym te słowa).
W przypadku reportażu jest zwykle sprawą otwartą, jak głęboko reporter wniknie w sferę motywacji działań portretowanej postaci oraz jej oceny. Czy będzie sobie zadawał pytania „jak i co?”, czy także „dlaczego?”. Dorota Karaś jest bardzo wstrzemięźliwa zarówno w sferze opisu motywacji, jak i oceny zachowania aktora. Ta oszczędność jest zasadna zwłaszcza w sytuacji, kiedy opinie i oceny są niejednoznaczne (a sam zainteresowany jasno się do danego zagadnienia nie odniósł). Stąd w biografii autorstwa Doroty Karaś ocena zachowań Cybulskiego – dokonywana przez świadków – podszyta jest sprzecznościami, które autorka zestawia, nie próbując szukać unifikującego klucza. I tak, z jednej strony pojawia się informacja, że Cybulski (w okresie studiów aktorskich) nie dbał o wygląd, a z drugiej – że przesiadywał długi czas w łazience, układając fryzurę; że nie dbał o rzeczy materialne, ale kupił samochód Volvo (którym zresztą nie jeździł); że odmawiał pacierz – i łamał przykazania; że był rasowym patriotą, ale jego ulubionym poetą był Majakowski; że o kobietach myślał lirycznie, ale nie stronił od pornografii; że „kochał Elę absolutnie”, ale „nigdy w życiu [nie powinien] wiązać się na stałe z jakąś kobietą” (Zofia Czerwińska). „Nie wiem, jak było u Zbyszka z wiernością, ale do małżeństwa podchodził bardzo poważnie. To była świętość” – mówi Beata Tyszkiewicza, a autorka nie próbuje tego – i szeregu innych paradoksów – rozwikłać. To oczywiście konsekwencja faktu, że ocenę postaci ceduje się na świadków. Ich opinie nie muszą być wiernym opisem stanu faktycznego – bo są opiniami. Jak w dokumentalnej formule „gadających głów” nie o szukanie unifikującego klucza chodzi, ale o wysłuchanie jak najszerszej palety opinii.
Elżbieta Chwalibóg-Cybulska i Zbigniew Cybulski, fot. Tadeusz Kubiak, źródło: Fototeka FN
O ile wstrzemięźliwość w zadawaniu pytania „dlaczego?” tłumaczyć można wspomnianą formułą reportażu, o tyle w jednej kwestii, w odniesieniu do bardzo ważnego faktu z biografii Cybulskiego, odczułem zawód. Chodzi o brak udziału Cybulskiego w konspiracji. Wajda w wieku szesnastu lat został łącznikiem AK, Cybulski w momencie wybuchu powstania warszawskiego był od Wajdy nawet starszy (wiemy zresztą, że szesnasto- i siedemnastolatkowie dość powszechnie uczestniczyli w podziemiu). Tymczasem w książce Doroty Karaś nie ma ani jednego zdania o stosunku Cybulskiego do walki zbrojnej, choć opis wybuchu powstania pojawia się dwa razy: „Zbyszek ma jedenaście lat, gdy wstępuje do Związku Harcerstwa Polskiego. Wielu żoliborskich harcerzy weźmie udział w powstaniu warszawskim. Zbigniew Cybulski zobaczy płonące miasto, stojąc przed domem krewnych w podwarszawskiej wsi” (s. 37); i w innym miejscu: „W walkach w Warszawie biorą udział kuzyn Zbigniewa Andrzej Jaruzelski (razem zdawali do Korpusu Kadetów) i stryj Bogdan Cybulski. Zbyszek powstanie spędzi na wsi pod Warszawą. Do dworku w Woli Pogroszewskiej ściągają krewni, którym udało się opuścić miasto” (s. 61). I aż się prosi o pytanie: jaki był stosunek Cybulskiego do powstania, do walki zbrojnej? Dlaczego jego kuzyn poszedł walczyć, a on nie? Wątku absencji brak także w późniejszych wypowiedziach dorosłego Cybulskiego. Tym samym autorka ominęła biograficzny motyw, który pojawiał się tu i ówdzie w ustach świadków historii: kompleks nieuczestnictwa, braku czynnego udziału w wojnie. Z tej perspektywy późniejsza (hiper)aktywność harcerska w Dzierżoniowie czy skłonność do wcielania się w rolę żołnierzy mogłyby być potraktowane jako zachowania kompensacyjne. Autorka o tym nie pisze.
Zbigniew Cybulski w filmie Popiół i diament, fot. Wiesław Zdort, źródło: Fototeka FN
Tymczasem nie jest to sprawa drugorzędna – pęknięcie pomiędzy realną biografią a wzorem osobowym, z którym Cybulski został utożsamiony (Maćka Chełmickiego), mogło zwiększyć psychiczne napięcie i – pośrednio – doprowadzić do degradacji życiowej aktora. W opisanych powyżej sprzecznościach (i w szeregu innych) jawi się Cybulski jako neurotyk, którego rozwinięta sfera powinności (systemu wartości, w którym był chowany i który jako postać ekranowa wyrażał) nie mogła „skleić się” z realnym życiem. Ta diagnoza o pęknięciu w biografii duchowej aktora pojawiała się już w literaturze przedmiotu, ale zawsze w sposób eufemistycznie łagodzony (jak np. w monografii Eberhardta), a jednocześnie mitologizowany. Można bowiem napisać o „tajemnicy Cybulskiego” tak, jak zrobił to Kutz: „Jestem prawie pewny, że nie przekazał nam najważniejszego szczegółu, który w konsekwencji uczynił go takim, jakim go pamiętamy. Ciążyło nad nim jakieś przekleństwo, które było fundamentem jego nieprzeciętności” (s. 63). Ale można też odejść od tej mitologizującej poetyki i – choć palce zawisają nad klawiaturą, jak zawsze, gdy dotyka się czyjegoś życia osobistego – napisać, że Zbigniew Cybulski zasługuje na uwagę... psychologa. Badacza, który na podstawie bardzo bogatej ilości danych, dodatkowo uzupełnionych o książkę Karaś, określiłby, co bolało Cybulskiego, co wpłynęło na jego coraz silniejsze osobiste zagubienie, upadek harcerza, który stronił od alkoholu, i dorosłego, który się zapijał.
Jako psychologiczny laik mogę tylko, po przeczytaniu książki Doroty Karaś, jeszcze silniej podkreślić to, co już wcześniej było wiadome, choć literacko eufemizowane: że Cybulski miał w sobie pokłady dziecięctwa, naiwności niepasującej do upływu lat (symptomatyczna jest w tym kontekście także – cytowana przez Karaś – korespondencja dziewiętnastolatka z rodzicami, pełna dziecinnych zdrobnień). Oczywiście, mam świadomość tego, o czym pisało wielu (choćby Agnieszka Osiecka) – skłonności do sentymentalizmu całej powojennej generacji (jak w stylistyce Teatru Bim-Bom), ale przecież aktor wyróżniał się na tym tle szczególnie, czego najsilniejszy wyraz dał w Do widzenia, do jutra... Ten film to szczególnie ważny dowód, bowiem Cybulski pisał jego scenariusz (był właściwie jego jedynym autorem) nieświadom jeszcze społecznej rangi swojej kreacji w Popiele i diamencie. Ten niezwykle osobisty materiał jest dowodem na to, że Cybulskiemu bliżej było do doświadczenia generacji o dekadę młodszej, lecz przez zrządzenie losu stał się symbolem generacji Kolumbów. Potem żył w tym rozdarciu.
Rzecz charakterystyczna: często wobec Cybulskiego używa się zdrobnienia „Zbyszek”[1] (niektórzy jego przyjaciele mówili nawet Zbysiu), co miało znamionować jego otwartość wobec ludzi, unikanie międzyludzkich barier. Ale zdrobnienie „Zbyszek” sugeruje także kogoś niedojrzałego, młodzieńca, któremu ze względu na jego wiek można wybaczyć infantylne zachowanie. Rzeczywiście, konfrontacja Cybulskiego z sugestią dojrzałości zawartej w imieniu „Zbigniew” nie wypada dla aktora korzystnie. To rozdarcie między dzieckiem a dorosłym było – jak można sądzić – ważnym elementem jego osobowości. Powinien zostać Zbigniewem, dorosłym mężczyzną, który odpowiada za konsekwencje swoich czynów, w tym zaniedbań (także wobec najbliższych, a zwłaszcza syna Maćka). To silnie obecne w dotychczasowej narracji o Cybulskim myślenie w kategoriach deminutywu jest (zresztą było dla mnie zawsze) nieznośnie protekcjonalne, „upupiające”. Ta refleksja wciąż wracała, gdy przerzucałem kolejne karty ważnej książki Doroty Karaś. Dobrze by było, aby Zbigniew Cybulski „poszedł do terapeuty” i w końcu wydoroślał. Choćby jako postać w kulturze.
Zbigniew Cybulski w filmie Do widzenia, do jutra, fot. Wiesław Pyda, źródło: Fototeka FN
[1] Podczas spotkania promocyjnego zapytałem o to autorkę książki i odpowiedziała, że myśli o Cybulskim także w kategoriach deminutywu. [powrót]
Słowa kluczowe: Zbigniew Cybulski, biografia, aktor
Krzysztof Kornacki – historyk filmu, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Gdańskiego; interesuje się w szczególności historią kina polskiego. Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych oraz książek: Kino polskie wobec katolicyzmu 1945–1970 (nominacja do nagrody im. Bolesława Michałka), „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy (nagroda „Pióro Fredry”); współredaktor 3 tomów zbiorowych: Poszukiwanie i degradowanie sacrum w kinie, Sacrum w kinie: dekadę później, Orson Welles. Twórczość – recepcja – dziedzictwo. Redaktor naczelny pisma naukowego Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Członek Rady Redakcyjnej czasopisma kultury audiowizualnej „Panoptikum” oraz Rady Naukowej „Pleografu. Kwartalnika Akademii Polskiego Filmu”. Wykładowca m.in. Uniwersytetu Gdańskiego, Gdyńskiej Szkoły Filmowej i Akademii Polskiego Filmu.
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Represje wobec kinematografii polskiej po wprowadzeniu stanu wojennego, prof...
-
Geneza społeczno-polityczna rozwoju kina moralnego niepokoju