Artykuły
„Kino” 1977, nr 9, s. 22-24
Szukać nie gotowych fabuł, ale tematów
Stefan Lichański
Czuję się w obowiązku zacząć swoje uwagi od wyrażenia redakcji „Kina” uznania za rozpisanie niniejszej ankiety. Wychodzi ona bowiem poza analizę tego, co jest, zwraca się ku temu, co być powinno albo przynajmniej być może. Wkracza tym samym w dziedzinę krytyki postulującej. Przełamuje granice ciasnego praktycyzmu i stwarza okazję do przemyślenia na nowo kwestii wzajemnych stosunków filmu i literatury.
●
Irzykowski w Dziesiątej Muzie określa przerabianie powieści i dramatów na film jako partactwo, a nieco dalej mówi:
„Moim zdaniem scenariusze powinny być pisane specjalnie tylko dla filmu, pod wpływem odrębnego natchnienia i odrębnych idei, najlepiej zaś, jeżeli autor jest zarazem reżyserem (realizatorem)”. Trudno odmówić zasadniczej słuszności temu poglądowi, ale trzeba pamiętać, że został on wygłoszony w czasach, kiedy ząbkujący dopiero i raczkujący film raz po raz czepiał się bezradnie spódnicy cioci Literatury. Dzisiaj film wydoroślał, a ciocia podupadła na siłach i cokolwiek skapcaniała. Czy to już starczy uwiąd i demencja, czy też jeden z nie tak znowu rzadkich w jej historii kryzysów, to się dopiero okaże. W każdym razie wiele wskazuje na to, że idziemy w kierunku wzrostu znaczenia przekazów audiowizualnych i zmniejszania się zasięgu słowa drukowanego. Film (razem ze swą córeczką Telewizją) będzie prawdopodobnie przejmował w powiernictwo coraz rozleglejsze obszary zarówno strefy działań literatury, jak i strefy jej wpływów. Tym samym jednak będzie również przejmował ciążące na niej dotychczas obowiązki. I dlatego musi poddać rewizji swój stosunek do tej dziedziny sztuki.
Traktował ją bowiem dotychczas – generalnie rzecz biorąc – na modłę konkwistadorów: jako łup, jako zdobywany przez bogobojnych krzyżowców kraj pogański, a więc „ziemię niczyją”. Widziano w niej przede wszystkim magazyn gotowych fabuł, które wykorzystywano bezceremonialnie jako surowiec nadający się do wszelkich przeróbek i przefasonowań. Często zapominało się, że ekranizacja to swego rodzaju tłumaczenie: tłumaczenie z języka słów na język obrazów. I że trafiają się utwory na mowę filmu „nieprzetłumaczalne”. Z godną podziwu (lecz nie szacunku) zaciekłością znęcano się nad Żeromskim, dając nie filmowe odtworzenia jego dzieł, ale raczej ich parodię. A przecież chwila namysłu wystarczy, aby uświadomić sobie, że jeżeli z utworów tego pisarza odrzucimy jego styl, aurę emocjonalną, zmienny, a jedyny w swoim rodzaju rytm narracji, to cóż wtedy zostanie? Fabuła, zazwyczaj mocno zatrącająca o melodramat.
●
Pogląd, że arcydzieła literatury powinny zostać koniecznie przefilmowane, należy odrzucić w interesie zarówno literatury, jak filmu. Owszem, zdarzają się w tym zakresie rzeczy nieprzeciętnej miary, jak np. telewizyjna adaptacja Pana Tadeusza, ale ściśle rzecz biorąc, był to nie samoistny film, lecz raczej dokumentalna ekranizacja widowiska teatru żywego słowa. Jest to przykład zachęcający do eksperymentowania w pogranicznej strefie kina, teatru i poezji, siłą rzeczy jednak eksperymenty takie – chociaż cenne
– 22 –
i pożyteczne – muszą zostać faktami wyjątkowymi. Główne natarcie musi iść w innym kierunku.
W ankiecie posłużono się słowem „temat” i na nie właśnie chciałbym położyć szczególny nacisk. Szukać nie gotowych fabuł, ale tematów. A nawet jeszcze inaczej: pomysłów, inspiracji, fragmentów prowokujących aktywność wyobraźni filmowca. I pod tym właśnie kątem widzenia warto się zająć literaturą okresu międzywojennego. Nie stworzyła ona odrębnego stylu wypowiedzi artystycznej, nie wydała geniuszów ani arcydzieł, ale szukała – nerwowo, niecierpliwie, zachłannie – i zostawiła po sobie sporo propozycji, prób, interesujących fragmentów i szkiców. Te disiecti membra niedokonanych ziszczeń znajdujemy często u autorów mniej głośnych i dlatego też na nie przede wszystkim będę chciał zwrócić uwagę, wychodząc z założenia, iż twórczość pisarzy uważanych za największe gwiazdy okresu jest powszechnie znana i nie potrzeba jej przypominać. Nie mogę się nawet kusić o wyczerpanie przedmiotu, dlatego też muszę poprzestać na ramowym jedynie i fragmentarycznym zarysowaniu swoich propozycji, a poszczególne nazwiska i tytuły wymieniam tylko jako przykłady wskazujące kierunek ewentualnych poszukiwań.
●
W porównaniu z literaturą romantyzmu, realizmu czy choćby Młodej Polski postmodernizm doby międzywojennej cechuje wyraźne obniżenie lotów. Toteż niewiele wysokowitaminowej strawy znajdzie dla siebie w tej spiżarni wielki repertuar filmowy, chociaż i on nie powinien nią gardzić. Jest tu przecież Strug, pisarz, który interesował się filmem od samych jego narodzin i który zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na Pokolenie Marka Świdy, książkę pokrewną ideowo Przedwiośniu, ale również ze względu na opowiadania wojenne z tomu „lucz otchłani i poetycką opowieść Kronika świeciechowska. Wskazałbym też na Wyrąbany chodnik Morcinka i Ziemię Elżbiety Gojawiczyńskiej. Sądzę również, że lektura np. Szpotańskiego (Odloty, Bez słońca, Synowie klęski), Choynowskiego (Kuźnia, Opowieści szlacheckie – zwłaszcza O pięciu panach Sulerzyckich), Kudlińskiego (Uroki, Rumieńce wolności), utworów Bartkiewicza i Wołoszynowskiego o roku 1863, a również takich sztuk, jak Walka Krzywoszewskiego, Cezar i człowiek Nowaczyńskiego (Cezar Borgia i Kopernik), Lola Montez Grubińskiego mogłaby być nie bez pożytku dla twórców zainteresowanych filmem historycznym.
●
Przede wszystkim jednak chciałbym skupić uwagę na pozycjach literackich, które by mogły zainspirować filmowców z dziedziny realistycznego filmu obyczajowego i psychologicznego oraz filmu poetyckiego i fantastycznego. Pozwolę zaś sobie w tym wypadku zacząć od Perzyńskiego, który z ogromną wnikliwością, a zarazem dyskretną ironią przedstawia obyczajowość i psychologię ówczesnej inteligencji oraz środowiska mieszczańskiego w swoich powieściach (Nie było nas, był las, Mechanizm życia, Dwoje ludzi, Raz w życiu, Klejnoty) oraz opowiadaniach (Znamię, Romans, Bo nas zabije, Ogłoszenie małżeńskie). Tę tradycję obyczajowej tragikomedii mieszczańsko-inteligenckiej kontynuuje, z wyraźnym jednak wyakcentowaniem elementu karykatury i groteski, Zygmunt Jurkowski (Księżycowe interesy). Oczyma plebejusza natomiast patrzy na Warszawę nieodżałowanej pamięci Zbigniew Uniłowski, umiejący z elementów realnego świata budować fantastyczne wręcz groteski, a z codziennych losów zwykłych ludzi wydobywać i tragizm, i poezję.
Stefana Balickiego natomiast interesują ludzie znajdujący się w sytuacjach krytycznych, przełomowych (Ludzie na zakręcie, Czerw, Dziewiąta fala). Życie szpitala dla umysłowo chorych i dramat człowieka zagrożonego obłędem przedstawia z dużą sugestywnością Jerzy Bandrowski w Pałacu połamanych lalek. Materiał na utwór łączący w sobie elementy filmu psychologicznego (psychologia zemsty) oraz filmu grozy zawiera powieść Szpotańskiego Bez miejsca na świecie. Utworem pokrewnym jest osnuta na motywie zazdrości powieść Artura Schroedera W latarni, jak również tytułowe opowiadanie tomu Zielona kadra Jerzego Kossowskiego. Ciekawym, aczkolwiek bardzo trudnym eksperymentem mogłaby być próba filmowego opracowania psychologicznych opowiadań Erwina Jędrkiewicza z tomu Sąd (Sąd, Pajęczyna), w których z pozoru „nic się nie dzieje”.
●
Niektóre z wymienionych wyżej utworów ciążą ku niesamowitości, inne znów ku grotesce, wszystkie jednak pozostają w granicach
– 23 –
realizmu. Miejmy jednak odwagę przekroczyć tę granicę, wejść w świat duchów, demonów i bezcielesnej, nieobjętej żadnym kształtem grozy. Sięgnijmy do klasyków gatunku, jak Grabiński (,Demon ruchu, Księga ognia, Niesamowita opowieść), jak Lange (W czwartym wymiarze, Nowy Tarzan). Nie poprzestajmy jednak na nich: ciekawe pomysły znaleźć można również u Redlińskiego (np. frapujący jako zamierzenie literackie Uśmiech topieli, nowela o tanatofilii, urzeczeniu śmiercią z tomu Powrót z tamtego świata), u Sosnowskiego (Jeniec atmosfery z tomu niesamowitych opowiadań lotniczych Żywe powietrze), u Smolarskiego (Zaczarowany kryształ), u Stanisława Piołun-Noyszewskiego (Trzy panny z Kurzelowa). Ironicznie potraktowaną tematykę niesamowitą znajdziemy u Perzyńskiego (opowiadanie Blizna), u Winawera (Ślepa latarka).
Na pograniczu fantastyki niesamowitej poetycko-baśniowej stoją takie nowele Edwina Jędrkiewicza, jak Gość w klasztorze, Chimera (z tomu Świątki i centaury) oraz Stanisława Balińskiego (Miasto księżyców). Stąd już krok tylko do utworów na pewno wartych, by się stały kanwą filmowej baśni poetyckiej, jak nowele Flukowskiego (Pada deszcz), jak poematy prozą (Potęga snu) i powieść o Twardowskim Wołoszynowskiego, jak opowiadania Schulza. Przede wszystkim jednak myślę o autorze, który już zwycięsko przeszedł próbę adaptacji filmowych – o Jarosławie Iwaszkiewiczu. Nie chodzi mi w tej chwili nawet o jego tak znakomite nowele, jak Młyn nad Utratą, Panny z Wilka, Słońce w kuchni, Anna Grazzi, ale o jego młodzieńcze powieści poetyckie. Marzy mi się na przykład sfilmowanie bez żadnych przeróbek, „przewcielenie” ze słowa w obraz Ucieczki do Bagdadu i Godów jesiennych.
A np. fantastyka apokaliptyczna, przedstawiająca zagładę życia na naszym globie (Ostatni na ziemi Wacława Niezabitowskiego) lub historię o bakcylu niszczącym zasoby złota (Bakcyl Jana Karczewskiego)? I pokrewna jej w swym charakterze, choć silniej nasycona groteską fantastyka Witkacego? Albo przeciwnie: fantastyka żartobliwa, jaką znajdujemy np. w Grabince Godlewskiego, uroczej baśni o Łazienkach, lub w Naszej Pani Radosnej Zambrzyckiego, powieści o wyprawie grona współczesnych ludzi do Rzymu z czasów Wespazjana, u Winawera w jego Promieniach FF, w których Polska przeobraża się w kraj podzwrotnikowy.
●
Mógłbym jeszcze zaproponować niejedno z dziedziny czy to poezji (np. ballady Iłłakowiczówny), czy prozy awangardowej (młodzieńcze powieści Brzękowskiego i Kurka), z dziedziny literatury sensacyjnej, humorystycznej, sportowej, z dziedziny melodramatu miłosnego, ale miejsca już nie staje. Jeżeli coś z wysuniętych dotychczas propozycji chwyci, z chęcią będę je dalej uzupełniał. A jeżeli nie chwyci? Cóż, to nie ja na tym stracę ani też nie polska literatura...
– 24 –
Stefan Lichański
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
POLSKIE KINO POWOJENNE, dr Rafał Marszałek
-
Filmy rozliczeniowe w kinie polskim na przykładzie „Matki Królów”
Wybrane artykuły
-
Gdy efekt się podoba, już jest niebezpiecznie. Z Wiesławem Nowakiem i Rafałem Nowakiem rozmawia Dominika Klimek
Dominika Klimek
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 4/2019
-
Z miłości do kina. Wokół "Kinofilii zaangażowanej" Łukasza Biskupskiego
Weronika Szulik
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 2/2018