Marek Hłasko

Marek Hłasko, źródło: East News?>

Marek Hłasko, źródło: East News
http://www.eastnews.pl/

Jeden z najlepszych polskich pisarzy ubiegłego wieku, a zarazem jedna z najtragiczniejszych biografii w dziejach rodzimej literatury. Na jego nagrobku widnieje napis: „Ś.P. Marek Hłasko, literat, ur. 14 I 1934 w Warszawie, zm. 14 VI 1969 w Wiesbaden. Żył krótko, a wszyscy byli odwróceni”.

„W sobotę centrum miasta wygląda tak samo / jak i w każdy inny dzień tygodnia / twoje niebo, panie Hłasko, / wciąż nad nami / gaśnie jak wypalona w marszu pochodnia” – śpiewał Grzegorz Tomczak przed laty w przepięknej balladzie Fragment pewnego artykułu o Marku Hłasce.

Hłasko był blisko związany z polskim kinem. Przede wszystkim – Pętla (1957), efektowny debiut Wojciecha Jerzego Hasa, z genialną rolą Gustawa Holoubka. To przejmujące studium młodego mężczyzny, uzależnionego od alkoholu, dosłownie wciska w fotel. Hłasko, a za nim Has, przedstawił jeden dzień z jego życia, który miał stać się przełomowym, a okazał się ostatnim.

Z Bazy ludzi umarłych (1958) Czesława Petelskiego pisarz nie był zadowolony, w efekcie wycofał z czołówki swoje nazwisko. Baza transportowa gdzieś w Bieszczadach. Grupa mężczyzn, życiowych straceńców, zajmuje się tu zwózką drewna. Praca to ogromnie trudna i niebezpieczna. Każdy za wszelką cenę chce się stąd wyrwać. Dla opanowania sytuacji przysłany zostaje mechanik Zabawa, człowiek mocny i bezwzględny... Mocne, męskie kino z niezapomnianymi rolami Emila Karewicza, Leona Niemczyka, Jana Łomnickiego, Romana Kłosowskiego, Zygmunta Kęstowicza.

Z Ósmego dnia tygodnia (1958) Aleksandra Forda, z udziałem Soni Ziemann i Zbigniewa Cybulskiego w rolach głównych, niezadowolona była – przede wszystkim – władza. Film leżał na półce blisko ćwierć wieku. Jego akcja rozgrywa się w powojennej Warszawie. Agnieszka i Piotr kochają się, ale nie mogą znaleźć spokojnego kąta, by choć przez chwilę oddać się swej miłości. On nie ma dachu nad głową, a ona mieszka razem z rodzicami, bratem alkoholikiem i jeszcze na dodatek z sublokatorem. Wreszcie, gdy los się do nich uśmiechnie, będzie już za późno...

Hłasko był ponadto współscenarzystą – razem z Antonim Bohdziewiczem, Bohdanem Drozdowskim, Julianem Dziedziną, Pawłem Komorowskim i Jerzym Wójcikiem – Końca nocy (1956), zrealizowanej przez Dziedzinę, Komorowskiego i Walentynę Uszycką pod kierownictwem artystycznym Bohdziewcza w łódzkiej Szkole Filmowej, utrzymanej w poetyce czarnego kina, interesującej opowieści o tzw. trudnej młodzieży, a także autorem dialogów do Skarbu kapitana Martensa (1957) Jerzego Passendorfera według scenariusza Jana Fethke. 

Jego utwory stały się kanwą literacką do wielu filmów krótkometrażowych, m.in.: na podstawie Ślicznej dziewczyny Jerzy Lenartowicz zrealizował pierwszą opowieść w swoich nowelowych Spotkaniach (1957), Pierwszy krok w chmurach był inspiracją dla Lidii Zonn podczas kręcenia etiudy Przedmieście (1957), a Zbieg dla Janusza Petelskiego, autora Cywila.  Interesująca, a mało znana, jest Sonata marymoncka (1987), debiut fabularny – jako reżysera i scenarzysty – Jerzego Ridana, znanego krakowskiego dokumentalisty. To ekranizacja młodzieńczego opowiadania Hłaski. Jego bohater, kilkunastoletni Rysiek (Olaf Lubaszenko), dojrzewa w trudnych warunkach. W czasie wojny pracuje w podwarszawskiej restauracji, tuż po jej zakończeniu trafia do bazy samochodowej. Panują tu wilcze prawa, wygrywa cwańszy i silniejszy.

Marek Hłasko, uwielbiający kino, o ekranizacjach własnej twórczości nie miał dobrego zdania. Właściwie akceptował tylko Pętlę. O ekranizacji Ósmego dnia tygodnia napisał: „Ford usunął wszystkie drastyczne sceny. Film miał mu przynieść nagrodę w Cannes, uznanie krytyki marksistowskiej i lekką krytykę ze strony władz partyjnych. Z filmu wyszło gówno; na nieszczęście dla Forda, ale na szczęście dla mnie”. O Bazie ludzi umarłych miał jeszcze gorsze zdanie: „Petelski przyrzekł mi, że zrobi film tak, jak to jest w mej opowieści. Obejrzałem trochę zdjęć i zapoznawszy się ze zmianami, które porobił, zażądałem zmiany tytułu i usunięcia mojego nazwiska z napisów tytułowych. Filmu nigdy nie widziałem; czytałem tylko recenzje o nim Zygmunta Kałużyńskiego i Krzysztofa Teodora Toeplitza. Toeplitz pisze, iż jest to taka Polska, jak ją widzi mały Mareczek”.

„Za wcześnie odszedłeś, panie Hłasko / w jakimś obcym, złym hotelu / a przecież twoje niebo i tak wciąż nad nami / i głupich marzycieli wciąż jeszcze tak wielu...” – kończy swą pieśń Grzegorz Tomczak.

Pisarz jest bohaterem kilku interesujących filmów dokumentalnych: Życie bujne i tragiczne. Marek Hłasko (1982) Tamidy Stankiewiczówny, Piękny dwudziestoletni (1986) Andrzeja Titkowa, Marek Hłasko bez mitów (1994) Hanny Etemadi, Opowiem wam o Marku (1999) Jana Sosińskiego oraz Wracając do Marka (2002) Wiesława Saniewskiego.

Jerzy Armata

Artykuły