Artykuły

Tadeusz Lubelski, "Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty", Videograf II, Chorzów 2009, str. 79-80

www.videograf.pl

III NASZE KINO KLASYCZNE. KRZYWE ZWIERCIADŁO POLSKIEJ MENTALNOŚCI (1930-1939)

2. Kino branżowe

Ów dominujący typ kina, nastawiony na spełnianie oczekiwań krajowej publiczności, kojarzony był w latach trzydziestych ze specyficznym środowiskiem, które miało w ówczesnej mowie potocznej krótkie, jednoznaczne określenie. oto, jak wyjaśniał je jeden z najbardziej wiarygodnych świadków epoki, debiutujący wówczas, ale szybko osiągający znaczne sukcesy scenarzysta, Ludwik Starski:

„Branża – tak ich nazywano i tak oni o sobie mówili: branża. Bez przymiotnika, bez bliższych określeń [...]. Właściciele hal zdjęciowych (ateliers) i laboratoriów filmowych, właściciele wypożyczalni filmów kinematograficznych oraz tak zwanych „ośrodków produkcyjnych”, czyli producenci, wreszcie – kiniarze, czyli posiadacze kin – to była branża. Ale jądrem i duszą branży byli kiniarze i producenci. Oni stanowili najliczniejszą, najbardziej ruchliwą grupę, oni wypływali zawsze na wierzch jak piana w tym nieustannie kipiącym kotle czarownic; oni głównie zapełniali kawiarnie branżowe, rzucali się w oczy i uszy. Toteż kiedy mówiło się: branża, ich przede wszystkim – kiniarzy i producentów – miało się na myśli. rozkwit branży, jej bujny rozrost, przypadł na lata trzydzieste i trwał do września 1939 r. [...] Branża nie cieszyła się dobrą opinią. Ani u władz, którym podlegały sprawy kinematografii, ani w kręgach społecznych interesujących się filmem jako dziedziną sztuki, w ogóle u nikogo, komu przytrafiło się wejść z nią w jakikolwiek kontakt; nawet i u tych, którzy nie mieli z nią żadnego kontaktu, znali ją tylko ze słyszenia. Zarzucano branży geszefciarstwo, fabrykowanie szmiry i tandety artystycznej na skalę przemysłową, cynizm i brak kompetencji, w sumie – dewastację sztuki, która w tym samym czasie zdołała w innych krajach osiągnąć godny uznania poziom. [...] Ich weksle nie były wekslami, terminy nie były terminami, słowo nie było słowem”[19].

Nie jest jednak tak, że branża zaczęła być krytykowana dopiero z powojennej perspektywy. odwrotnie, w drugiej połowie lat trzydziestych

- 79 -

– jak dowiodła Alina Madej – narzekanie na branżę stało się niemal sztampą krytyczną, uprawianą z upodobaniem przez krytyków wszystkich orientacji, od lewicy po obóz narodowo-radykalny. Zauważono też, że to branża sama stworzyła karykaturę „wyobrażenia publiczności”, przywiązywano więc coraz większą wagę do gustu filmowego widowni[20]. Warto także pamiętać, że w miarę upływu czasu sytuacja produkcyjna polskiej kinematografii stabilizowała się i na przykład usługi falangi – wytwórni założonej jeszcze na początku lat dwudziestych, sprawnie zarządzanej przez Stefana Dękierowskiego i Adama Drzewieckiego, dysponującej laboratorium i kilkoma halami do zdjęć atelierowych – ceniono z roku na rok coraz wyżej. Tak czy owak, produkcja ta była nastawiona na kino gatunków, a układ owych gatunków uległ, w porównaniu z dekadą poprzednią, znacznemu przeobrażeniu. Dominowały trzy, kolejno zyskując przewagę w trzech fazach dekady: na początku – film historyczno-patriotyczny, w środku – komedia, pod koniec – melodramat.

-80 -

Tadeusz Lubelski

[19] Ludwik Starski, Niedokończone wspomnienia, [w:] Starski, droga do Oscara. Historia dwóch pokoleń filmowych. Pod red. Stanisława Zawiślińskiego, Warszawa 1998, s. 25.

[20] Por. Alina Madej, Kino Władza Publiczność. Kinematografia polska w latach 1944–1949Bielsko–Biała 2002, s. 15–17.

Wróć do poprzedniej strony

Wybrane wideo

  • O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
  • Fenomen POLSKIEJ SZKOŁY FILMOWEJ, prof. Piotr Zwierzchowski
  • Geneza społeczno-polityczna rozwoju kina moralnego niepokoju
kanał na YouTube

Wybrane artykuły