Artykuły
„Kino” 1983, nr 5, s. 1
W rocznicę śmierci Aleksandra Forda...
Stanisław Kuszewski
W rocznicę śmierci Aleksandra Forda kilka pism przypomniało zasługi tego reżysera dla polskiej kultury filmowej. Są one w istocie niemałe. Tym większy smutek wywołują koleje losu artysty na dobrowolnie wybranej emigracji.
Dobrowolnie, ponieważ – taka jest prawda – nikt Forda z kraju nie wypędził. Jeżeli nawet uznać, że krytyka, z jaką się spotkał w 1968 roku, była zbyt ostra i niesprawiedliwa, on sam mógł ją w ten sposób oceniać, nie usprawiedliwia to podjętej przez niego decyzji. Krytyka dotyczyła zresztą nie filmów, które po sobie zostawił, lecz jego poczynań jako jednego z prominentnych działaczy kinematografii.
Przypływy i odpływy koniunktury, nieraz o dużej skali, nie są w świecie sztuki wymysłem naszej epoki. Znała je już demokracja ateńska, na którą nieraz skłonni jesteśmy się powoływać jako na pewien wzorzec doskonałości. Twórca wybitny jednako musi umieć znieść ciężar wielkiego powodzenia jak i dotkliwej, także niezasłużonej, porażki.
Gdyby Aleksander Ford zdobył się był na cierpliwość oraz nieco samokrytycyzmu, z pewnością mógłby nadal wzbogacać film polski o nowe – być może jeszcze cenniejsze – dokonania. Tak powinien wyglądać finał ówczesnych perturbacji. Stało się jednak inaczej. Postanowił się obrazić, a urażona ambicja skierowała go na drogę przeciwstawienia się tym wszystkim wartościom, które współtworzył przez sześćdziesiąt lat swego życia.
Okazało się wówczas, jak trudno artyście ukształtowanemu w odmiennych warunkach znaleźć dla siebie miejsce w świecie rządzącym się innymi prawami, gdzie szybko wygasają doraźne koniunktury wywiedzione z motywacji politycznych, gdzie bezwzględne są zasady rynku i konkurencji. Okazało się, jak bezradny jest twórca pozbawiony podglebia, na którym ukształtowała się jego osobowość artystyczna, wyrwany z kultury pełnej wprawdzie powikłań, przecież dostarczających nieustannie nowych, płodnych impulsów, jej napięć, nieraz dotkliwych, a jednak w ostatniej intencji otwierających bogate pole szans. Okazało sie, jak dotkliwa jest samotność, zwłaszcza kiedy w niepowodzeniu opuszczają nawet najbliżsi.
Przerażająca jest decyzja zasłużonego artysty, który jedyne rozwiązanie własnych problemów znalazł w samobójczej śmierci.
Doświadczenie to zachowa pewien sens, jeżeli stanie sie przestrogą. Powiedzmy otwarcie: nawet gdyby udało się jak najlepiej ułożyć model międzyludzkich odniesień, nikomu zagwarantować nie można, że i w przyszłości radykalnie zostaną zniesione niezasłużone porażki, niesprawiedliwe oceny, profesjonalne niechęci i wszelkie wahania koniunktury, że przestanie się płacić także i za sukces, zwłaszcza osiągnięty nie tylko rzetelną pracą.
Nikomu też zagwarantować się nie da, iż pozostaną bez następstw pomyłki, tym bardziej jeżeli ich źródłem był udział w grze politycznej, w której postawiło się na niedobrą kartę.
Któż zresztą z osobistości liczących się w naszej kinematografii nie ma w swej biografii niepowodzeń, a nawet rachunku krzywd?
Mówiono ongiś: non est necesse vivere, navigare necesse est. Żeglujmy zatem, ale wyłącznie pod polską banderą.
– 1 –
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Kształtowanie się rynku filmowego w Polsce na początku lat 90., dr Kamila...
-
Represje wobec kinematografii polskiej po wprowadzeniu stanu wojennego na...
Wybrane artykuły
-
RECENZJA: Powieść o Aleksandrze Fordzie – recenzja książki Michała Danielewicza "Ford. Reżyser"
Alicja Helman
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 3/2020
-
Identyfikacja
Jacek Ostaszewski
„Słownik filmu”, red. Rafał Syska, Krakowskie Wydawnictwo Naukowe, Kraków 2010