Artykuły
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 1/2020
Z WARSZTATU:
Edukacja filmowa na wyciągnięcie ręki
Agata Sotomska
(kierowniczka zespołu edukacji filmowej w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym)
Ponad sto dwadzieścia polskich filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych. Bogata baza materiałów dydaktycznych i kontekstowych. Ogólnopolska sieć nauczycieli i edukatorów filmowych. Setki warsztatów i szkoleń odbywających się w ciągu roku szkolnego stacjonarnie i online. Tysiące uczniów i nauczycieli z całego kraju, którzy oglądają, dyskutują, tworzą. Tak w hasłach można streścić to, czym Filmoteka Szkolna jest teraz. A zaczęło się od „pięknego pudełka z filmami”[1], chociaż początki wcale nie były takie proste, jak by się mogło wydawać. Legendą obrosła już historia, gdy ówczesna dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz zaproponowała, żeby zamknąć radę programową Filmoteki Szkolnej w jakimś miejscu pod Warszawą i tam dokończyć prace nad ostatecznym kształtem planowanego pakietu[2]. Teraz śmiejemy się, że było to konklawe – i faktycznie grono naukowców opuściło ośrodek nad Zegrzem dopiero po opracowaniu dwudziestu sześciu tematów spośród blisko stu początkowych propozycji. Pomysłodawcą wyjścia od zagadnień problemowych przy wyborze filmów był Jerzy Sosnowski, ale swój ostateczny kształt pakiet zawdzięcza zespołowi filmoznawców, który pracował pod kierunkiem profesor Eweliny Nurczyńskiej-Fidelskiej z Uniwersytetu Łódzkiego. W merytoryczne przygotowanie poszczególnych lekcji zaangażowani byli również profesor Tadeusz Lubelski z Uniwersytetu Jagiellońskiego i profesor Tadeusz Szczepański z Uniwersytetu Wrocławskiego wraz ze swoimi współpracownikami naukowymi.
Objęcie powszechną edukacją filmową wszystkich szkół w Polsce – począwszy od tych, które znajdują się w małych wsiach, przez te z miasteczek średniej wielkości, po placówki z dużych aglomeracji miejskich – stanowiło kluczową ideę Filmoteki Szkolnej. Przy ograniczonej liczbie kin z jednej strony i odgórnie ustalanych limitach wyjść uczniów do instytucji kultury z drugiej udostępnienie filmów bezpośrednio szkołom wydawało się jedynym słusznym rozwiązaniem. Mimo to hasło „edukacja filmowa w szkole” brzmiało dla niektórych jak profanacja – filmy powinno się przecież oglądać na dużym ekranie! Pojawiały się też zarzuty, że odciągniemy widzów od kin. Musiało upłynąć trochę czasu, by wszyscy zrozumieli, że to właśnie za sprawą Filmoteki Szkolnej w kinach z powrotem mogą pojawić się widzowie, którzy nauczą się doceniać bardziej wymagające produkcje. Filmoteka jako pierwsza otworzyła też drzwi zamknięte na głucho na polskie filmy i zrobiła to z myślą o młodych ludziach – grupie, której rodzima kinematografia najczęściej niewiele mówiła.
fot. materiały promocyjne Filmoteki Szkolnej
Gotowy pakiet ujrzał światło dzienne na przełomie 2008 i 2009 roku. Czy szkoły były już wtedy gotowe na Filmotekę Szkolną? Nie ulega wątpliwości, że wielu nauczycieli czekało na taki program z niecierpliwością i powitało go z ogromnym entuzjazmem, niemal od razu włączając filmy do lekcji z języka polskiego, historii czy podczas godzin wychowawczych. Dla grupy pedagogów był on jednak dużą niewiadomą. To zwłaszcza z ich strony płynęły obawy związane z doborem filmów, zbyt wyrafinowanym, by móc je oglądać z uczniami. Nawet dziś, jedenaście lat po premierze programu, wciąż pojawiają się pytania o to, dlaczego w Filmotece Szkolnej nie ma ekranizacji lektur szkolnych czy filmów oświatowych. Nader optymistyczne okazały się założenia, że udostępniając bezpłatnie pakiet DVD i broszury filmoznawcze, usuniemy jedyne bariery stojące na drodze do prowadzenia filmowych lekcji. Jednak w sytuacji, gdy praktyczne przygotowanie do zawodu nauczyciela nie uwzględniało wykorzystania metod, środków i narzędzi audiowizualnych, nie każdy wiedział, co z Filmoteką Szkolną zrobić podczas zajęć z uczniami. Potrzebne były dodatkowo scenariusze lekcji oraz szkolenia metodyczne. Zdarzały się też zaskakujące sytuacje, gdy pakiet lądował zamknięty za witryną w gabinecie dyrektora szkoły – jako dobro zbyt cenne, by z niego korzystać na co dzień – albo, wręcz przeciwnie, nierozpakowany miesiącami tkwił ukryty głęboko w szafie. Wtedy to zrodziła się idea zabawy „SKARB. Na tropie Filmoteki Szkolnej”. Konkurs w formie quizów, zagadek i zadań miał pomóc znaleźć pakiet i zapoznać się z jego treścią. W ten sposób po kolei – z dyrektorami, nauczycielami i uczniami – odkrywaliśmy box, jego zawartość oraz możliwości edukacyjne, które niósł ze sobą. Jak też pokazała praktyka, początkowy niepokój związany z odbiorem klasyki polskiego kina przez uczniów w dużej mierze wynikał z uprzedzeń nauczycieli, braku wiary w młodzież. Czasem wystarczyło po prostu zacząć oglądać i rozmawiać. W rozbudzeniu zainteresowania Filmoteką Szkolną dużą rolę odegrało zachęcenie nastolatków do różnych form aktywności. Kolejne inicjatywy, które stworzyliśmy wokół programu – najpierw konkursy Nakręć się i Skrytykuj.pl, a później Olimpiada Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej – miały nie tylko skłonić do podejmowania własnych prób twórczych i poznania kultury filmowej z wielu perspektyw, ale też umożliwić uczniom zdobycie cennego doświadczenia i przeżycie niepowtarzalnej przygody.
Ostatecznie to właśnie dzięki spotkaniom z realnymi ludźmi program zyskał formułę, w której realizowany jest do dzisiaj. Filmoteka Szkolna w krótkim czasie stała się czymś więcej niż tylko pomocą dydaktyczną, konstytuując społeczność szkół zaangażowanych w edukację filmową. Ten żywy organizm tworzą zarówno nauczyciele i edukatorzy, jak i uczniowie oraz rodzice. W poniższym artykule, z oczywistych powodów, o swoich doświadczeniach opowiada zaledwie garstka spośród tych osób.
Filmoteka Szkolna – początki
Anna Karp (Liderka Filmoteki Szkolnej w województwie świętokrzyskim, nauczycielka w Zespole Szkół Katolickich Diecezji Kieleckiej w Kielcach): Najpierw dowiedziałam się z Internetu o jakimś nadzwyczajnym zestawie filmów, który ma być w każdej szkole. Uśmiałam się w duchu. Niemożliwe – pomyślałam – żeby to się zdarzyło w mojej szkole: katolickiej i niepublicznej! O ile pamiętam, trzeba było na początku zgłosić szkołę, dostać jakieś kody… Wpisać, potwierdzić… Wszystko to było bardzo zawiłe, nie mogłam tego zrealizować i uznałam, że jest to kolejna „kaczka edukacyjna” i nic z tego nie będzie. Aż tu nagle… Kiedyś zajrzałam do biblioteki szkolnej i tam na jej zapleczu ze zdumieniem zobaczyłam leżący na półce biały box z napisem Filmoteka Szkolna! Okazało się, że nie trzeba było się o zestaw specjalnie starać. Sam dotarł do szkoły. W mojej pracy zawodowej edukacja filmowa przyszła w samą porę, gdyż czekało mnie wypalenie zawodowe. Gdyby nie wejście w Filmotekę Szkolną, groziłoby mi to co Adasiowi Miauczyńskiemu, kiedy odbiera swoją pensję nauczyciela po wielu latach pracy, czyli frustracja i brak poczucia sensu tego, co robię. Podobnie jak on jestem nauczycielką polskiego i mam bliskie mu doświadczenia w kształceniu i wychowywaniu młodych ludzi. Wymowna jest scena, kiedy bohater odkrywa przed uczniami piękno Sonetów krymskich i odbija się od ściany obojętności uczniowskiej. Któż z nas, nauczycieli, tego nie przeżył? Potrzebowałam nowego impulsu, który rozpaliłby we mnie entuzjazm do działań.
fot. Marlena Matuszak
Magdalena Rudnicka (Liderka Filmoteki Szkolnej w województwie warmińsko-mazurskim, nauczycielka w Zespole Szkół im. K.C. Mrongowiusza w Olsztynku): Od najmłodszych lat „pożerałam” filmy. Już jako nauczycielka języka polskiego i wiedzy o kulturze zarażałam tą pasją uczniów. Szukałam programów czy projektów, do których mogłabym dołączyć, ale to inni je tworzyli. Działałam intuicyjnie. Kiedy dołączyłam do pierwszego szkolenia Filmoteki Szkolnej, pomyślałam, że to fajna sprawa, przypomniałam sobie o pakiecie filmów, który leżał gdzieś tam na półce w bibliotece szkolnej. Minęło kilka miesięcy i otrzymałam maila z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej z zapytaniem, czy zechciałabym zostać lokalną Liderką Filmoteki Szkolnej. Moją pierwszą reakcją było: „Oj, to chyba nikt inny z Mazur nie zgłosił się”. Jednak pomyślałam, dlaczego nie. I zaczęło się...
Początek to „burza mózgów”: pomysły moje i młodzieży. Zaczęliśmy od pakietu i okazało się, że jest to świetny materiał na spotkania filmowe w ramach szkolnego DKF-u. Przyciągnęliśmy innych uczniów, potem nauczycieli. Zaczęły się szkolenia, warsztaty, ale też konkursy z wykorzystaniem materiałów z Filmoteki Szkolnej. Wzrosło zainteresowanie stroną Filmoteki Szkolnej, szczególnie scenariuszami lekcji. Coraz więcej nauczycieli dołączało do zajęć – tworzyła się grupa wspaniałych ludzi. Konferencje organizowane z udziałem Wędrujących Filmoznawców i ekspertów dla nauczycieli w Ośrodku Metodycznym w Olsztynie gromadziły i gromadzą bardzo wielu chętnych. Nauczyciele kontaktują się ze mną, prosząc o zorganizowanie zajęć dla uczniów, np. w Pracowni Filmoteki Szkolnej – zwłaszcza nauczyciele ze szkół średnich, chcący wykorzystać film jako tekst kultur w kontekście matury z języka polskiego.
Kinga Dolatowska (Liderka Filmoteki Szkolnej w województwie zachodniopomorskim, nauczycielka w Zespole Szkół w Połczynie-Zdroju): Filmoteka Szkolna w moim przypadku to rewolucja i przełom w rozwoju zawodowym. Podczas studiów praktycznej edukacji filmowej w Warszawskiej Szkole Filmowej poznałam nauczycieli i Liderów obracających się od lat w tej konkretnej przestrzeni edukacyjnej i za ich namową po raz pierwszy pojechałam na konferencję filmoznawczą do Radziejowic. Tam Anna Sienkiewicz-Rogowska zapytała, czy jest w sali osoba, która podjęłaby się współpracy z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej i Centrum Edukacji Obywatelskiej w ramach programu Filmoteka Szkolna na terenie województwa zachodniopomorskiego. Jednym słowem: czy w sali jest Lider? Zdobyłam się na odwagę i od ponad sześciu lat jestem w filmotekowej drużynie. Wpadłam po uszy!
W 2013 roku większość nauczycieli, których spotkałam podczas wspólnych regionalnych działań edukacyjnych i warsztatowych, nie miało pojęcia o tym, że ich szkoły dysponują darmowymi pakietami Filmoteki Szkolnej na płytach DVD – doskonale opracowanymi arcydziełami polskiej kinematografii, które same w sobie stanowią fascynujący materiał do pracy z młodzieżą. Pakiety trafiały do gabinetów dyrektorów lub szkolnych bibliotek na tzw. wieczne zakurzenie. Nie ukrywam, że ja również nie miałam pojęcia o tym, ile dobra mieści się w tych boksach z filmami. Uczyłam wtedy wiedzy o kulturze i tylko od czasu do czasu wybierałam krótki film na jedną lekcję. Sądzę, że w wielu szkołach pakiet to była darmowa wypożyczalnia na godzinę wychowawczą, na zastępstwo czy lekcję biblioteczną. I nie ma w tym nic złego, jednak czym innym jest świadome sięganie do tych źródeł, a czym innym korzystanie z ich w formie szybkiej, niezobowiązującej rozrywki dla zabicia czasu: bez wprowadzenia, bez kontekstu, bez omówienia. I w tym momencie w naturalny sposób tworzy się przestrzeń działania dla Lidera, który może wskazać uczniom, nauczycielom, dyrektorom szkół, jak ważne miejsce w ich wspólnych działaniach edukacyjnych i wychowawczych zajmuje film.
Urszula Rychlik-Kościelna (nauczycielka w Szkole Podstawowej im. św. Jana Pawła II w Radłowie i IV Liceum Ogólnokształcącym im. F. Chopina w Ostrowie Wielkopolskim): Od początku swojej pracy w szkole intuicyjnie wprowadzałam film na lekcje i zajęcia dodatkowe. Gdy w naszej szkole pojawił się pakiet Filmoteka Szkolna, pomyślałam, że ktoś wykonał kawał dobrej roboty, przygotowując taki zestaw i tym samym dając nauczycielom profesjonalne wsparcie oraz narzędzia do propagowania filmu z wyższej półki. Bez wahania wysłałam zgłoszenie do projektu, a później to wszystko zaczęło mnie coraz bardziej wciągać.
Początkowo do filmu podchodziłam jak do gotowego dzieła, które będzie wsparciem w mojej nauczycielskiej pracy, otworzy oczy uczniów na ważne tematy, da do myślenia, stanie się platformą porozumienia, cennej wymiany myśli. W pewnym momencie postanowiłam spróbować zachęcić młodzież do własnych działań z kamerą. Zapisałam się na dwuletni kurs filmowy dla nauczycieli, zaczęliśmy nagrywać drobne rzeczy, spoty, wywiady, etiudy, animacje. Nadal zachęcam dzieci i młodzież do zadań realizacyjnych, projektowych, ale priorytetem jest dla mnie wykorzystanie filmu jako wspaniałego narzędzia do poznawania siebie i świata, uczenia empatii i innych ważnych kompetencji.
fot. materiały promocyjne Filmoteki Szkolnej
Edukacja filmowa w szkole – cele, oczekiwania, inspiracje
Dagmara Cioska (laureatka konkursu Skrytykuj.pl w 2016 roku i Olimpiady Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej w 2018 roku): Edukacja filmowa jest potrzebna w szkole z wielu powodów. Po pierwsze po to, by się dowiedzieć, że film jako sztuka operuje konkretnymi środkami wyrazu. Tak jak czytając poezję, dobrze wiedzieć, czym jest hiperbola czy oksymoron, tak oglądając film, spojrzymy na niego zupełnie inaczej, gdy będziemy świadomi, w jaki sposób i w jakim celu operuje światłem lub kadrem. Przyda się to nie tylko do matury (by móc swobodnie i fachowo analizować dzieła filmowe), ale i do bardziej świadomych dyskusji poseansowych, czy po prostu – dla nas samych, jako widzów, byśmy wiedzieli, co nas porusza i dlaczego. Edukacja filmowa sprawia, że jesteśmy bardziej świadomymi odbiorcami sztuki, i to sztuki obecnie chyba najbardziej powszechnej i lubianej. Umożliwia nie tylko głębsze myślenie o kinie, ale i wielowymiarowe czucie kina. Być może pozwoli nam odnaleźć w filmach bardzo subtelne emocje, być może pomoże powiązać pewne tropy intertekstualne. Nadal nie rozumiem, dlaczego w podstawówkach uczy się dzieci muzyki i plastyki, ale nie kina.
Urszula Rychlik-Kościelna: To, że warto prowadzić edukację filmową, nie ulega wątpliwości. Czy nam się to podoba, czy nie – mamy do czynienia z pokoleniem obrazkowym i tego nie zmienimy. Możemy jedynie poprzez swoje działania ukierunkować młodych ludzi na wartościowe propozycje, które nie będą tylko masową papką, a pozostawią po sobie jakiś cenny ślad. Młodzież dzięki działaniom filmowym wyraża siebie, uczy się pracy zespołowej, tworzą się relacje, a to jest nie do przecenienia. Wspólnotowość w przeżywaniu dzieła filmowego to jest wspaniałe wzbogacające doświadczenie zarówno dla młodych ludzi, jak i dla nas, nauczycieli.
Wychodzę z założenia, że ,,jeśli chce się zapalać innych, trzeba samemu płonąć’’. Filmoteka Szkolna od dziesięciu lat jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji do pracy z dziećmi i młodzieżą. Daje mi poczucie, że jako nauczyciel nie stoję w miejscu, że dzięki kolejnym inicjatywom, które wspólnie podejmujemy, mam dla swoich uczniów niebanalne propozycje. Utwierdza mnie w przekonaniu, że na realizacji podstawy programowej nie kończy się moje zadanie jako nauczycielki. Myślę, że tym, co zawdzięczam Filmotece Szkolnej, jest także poznanie wielu fantastycznych osób (organizatorów, Liderów, edukatorów) skupionych wokół programu, które podobnie myślą o edukacji i zarażają się nawzajem twórczą energią. Ich entuzjazm daje power.
fot. Marlena Matuszak
Kinga Dolatowska: Uczniowie oczekują, że podczas zajęć przedmiotu uzupełniającego w szkole średniej, jakim jest edukacja filmowa, będą realizować własne filmy, występować, pisać scenariusze, pracować z kamerą. I nie ma w tym w zasadzie nic złego. Uważam, że jest czas na praktyczną zabawę z filmem oraz na jego analizę, poszukiwanie zależności i związków z innymi tekstami kultury. Nie mam wątpliwości, że każdy, kto raz spróbował realizować nawet jednominutową etiudę filmową, wie, jak długotrwały, trudny, wyczerpujący i satysfakcjonujący zarazem jest to proces. Uczniowie nie mają pojęcia, że ta jedna minuta filmu to ogrom pracy i próbując realizować swoje etiudy, często się zniechęcają już na samym początku. Moim sposobem na zaangażowanie uczniów do pracy z kamerą jest wykorzystanie ich umiejętności pracy na smartfonach. To one mają im służyć do rejestracji tego, co wokół nich bliskie i ciekawe. Bardzo dobrze sprawdza się ćwiczenie z filmem Gadające głowy (1980) Krzysztofa Kieślowskiego, który jest inspiracją do stworzenia własnej wersji dokumentu filmowego nagranego we własnej przestrzeni, własną komórką.
Anna Pokłosiewicz (Wędrująca Filmoznawczyni, edukatorka): Z programem Filmoteka Szkolna jestem związana od jego początków. Przez lata koordynowałam projekt Filmoteka Szkolna. Akcja!, organizując wiele działań, takich jak Filmowe Gry Miejskie czy Festiwal Filmoteki Szkolnej. Po kilku latach przerwy wróciłam jako Wędrująca Filmoznawczyni, co oznacza, że prowadzę zajęcia dla uczniów i nauczycieli w całej Polsce. I tym, co z mojej perspektywy uległo zmianie, jest na pewno podejście do hasła „edukacja filmowa”. Nie jest to już coś tak bardzo oryginalnego, niosącego w sobie skojarzenie z nowoczesnością, dostępem do atrakcyjnego, bogatego świata – i piszę o tym bez żalu. Z mojej perspektywy to hasło stało się o wiele bardziej powszechne. Z rozmów z nauczycielkami i nauczycielami wynika, że wielu z nich korzysta z elementów edukacji filmowej na co dzień, i to przy okazji nauczania bardzo różnych przedmiotów. Kiedy zaczynam zajęcia z nauczycielami i zadaję im pytanie, przy jakiej okazji korzystają z filmu w swojej pracy, często jestem mile zaskoczona, słuchając ich odpowiedzi. Film jest doskonałym narzędziem przy nauczaniu historii, wiedzy o społeczeństwie, języka polskiego, ale również języka angielskiego czy każdego innego języka obcego, bywa wykorzystywany na lekcjach plastyki, geografii czy muzyki. Nauczyciele opowiadają o swoich ulubionych tytułach, które wykorzystują, opisują ćwiczenia, jakie wykonują na lekcjach. Zawsze jestem pełna podziwu, mając świadomość, jak mało są wspierani przez system i jak bardzo podstawa programowa utrudnia im wprowadzanie tego typu elementów. A jednak to robią!
Zmieniło się też zaplecze techniczne. Na pewno ciągle jest wiele szkół borykających się z trudnościami w dostępie do dobrego sprzętu, jednak te, do których jeżdżę (a są to zwyczajne szkoły z całej Polski, często z bardzo małych miejscowości), nie dość, że są naprawdę dobrze wyposażone, to w dodatku wyposażenie jest kompletne, to znaczy, że poza dobrym rzutnikiem, komputerem, głośnikami są też rolety zaciemniające, dzięki czemu film czy jego fragment można obejrzeć w naprawdę niezłych warunkach. Jedyna rzecz, która niestety nie zmieniła się na przestrzeni lat, to utrudniony dostęp do dobrej pracowni informatycznej, w której byłby nawet najprostszy program do montowania. Uczniowie lubią oglądać filmy, nauczyciele lubią je pokazywać i komentować, ale nic tak w nas nie zostaje, jak nauka przez doświadczenie. Uczniowie z chęcią kręciliby swoje etiudy lub przemontowywali filmy już dostępne, jednak nie mają gdzie i na czym tego robić. Dostęp do pracowni, w której są dobre, szybkie komputery z niezbędnym oprogramowaniem, byłby doskonałym wyjściem i okazją do prowadzenia zajęć praktycznych, podczas których uczniowie poznawaliby rodzaje montażu czy znaczenie dźwięku i muzyki w filmie. O funkcji tych elementów najlepiej dowiadujemy się, eksperymentując z formą, a do tego niestety ciągle daleka droga.
Filmoteka Szkolna – metody i narzędzia edukacji filmowej
Kinga Dolatowska: Filmoteka Szkolna w województwie zachodniopomorskim to przede wszystkim zajęcia z uczniami, spotkania z nauczycielami, wychowawcami świetlic, bibliotekarzami, dyrektorami szkół i placówek oświatowych. W terenie działa dwoje Liderów – ja i Krzysztof Fortuna. Mamy zupełnie inne temperamenty, inne metody i inne umiejętności, co za tym idzie – uzupełniamy się w swoich działaniach, trafiamy do innych grup warsztatowych i funkcjonujemy w doskonałej symbiozie. Ja mam jedyną w województwie Pracownię Filmoteki Szkolnej, Krzysiek – jedyne w województwie minikino w szkole. Krzysiek ma lepszy kontakt z dyrektorami i nauczycielami ze szkół podstawowych, ja – z wychowawcami, bibliotekarzami i nauczycielami pracującymi w szkołach średnich. Krzysiek stawia częściej na działania praktyczne, ja – na metodyczne. I to jest super! Sama praca w naszym regionie wymagała od nas sporego wysiłku i zaangażowania. Pamiętam, kiedy na jednej z filmoznawczych konferencji została pokazana mapa, na której wypunktowano ośrodki, fundacje, stowarzyszenia, placówki, osoby indywidualne działające w obrębie edukacji filmowej. Mazowieckie – pełno czerwonych punktów, łódzkie – to samo, inne regiony Polski – trochę mniej, ale też nieźle, no i zachodniopomorskie – prawie pusto. Pierwszą, najważniejszą zmianą, jaką udało się wprowadzić na terenie województwa, było przede wszystkim rozpoznanie marki Filmoteka Szkolna. Oczywiście wpływ na to miały działania liderskie, ale także nawiązanie współpracy z ośrodkami doskonalenia nauczycieli. Moje ulubione spotkania z nauczycielami odbywają się podczas targów edukacyjnych organizowanych przez Centrum Edukacji Nauczycieli w Koszalinie. Przychodzą tam wtedy nauczyciele z różnych placówek, z różnym doświadczeniem i z różnymi oczekiwaniami. Jest moc. Druga ważna zmiana to autorski program edukacji filmowej w szkole średniej i wprowadzenie jej jako przedmiotu uzupełniającego dla klas humanistycznych.
fot. Katarzyna Zabłocka
Dodatkowo staram się też konsekwentnie realizować swoje projekty i pomysły. Wiadomo, że najpiękniejszy świat to taki, w którym bazuje się na współpracy, a nie na rywalizacji, dlatego do swoich działań zapraszam nauczycieli przedmiotów humanistycznych, z którymi współpracuję na co dzień. Od kilku lat tworzę sieć nauczycieli, którzy chcą działać, wymieniać się doświadczeniami, dobrymi praktykami, inspirować wzajemnie. Nie jesteśmy dużą grupą, ale wszystko przed nami!
Moim ulubionym projektem, realizowanym corocznie, jest „Miesiąc Filmowy w Staszicu” – wydarzenia, podczas których uczniowie i nauczyciele ze szkół w regionie spotykają się, aby promować film jako doskonałe narzędzie dydaktyczne i wychowawcze. W Połczynie zdecydowaliśmy się na październik. Powód wyboru takiego terminu był prozaiczny – tradycyjnie Dzień Edukacji w szkole był dniem wolnym od zajęć, w którym uczniowie i nauczyciele mogli wspólnie obejrzeć film, wybrać się do kina i nie prowadzili lekcji. To właśnie od tych wspólnych wyjść do kina doszliśmy do dzisiejszej formuły miesiąca filmowego: seanse w kinie przerodziły się w szkolne noce filmowe, zabawne quizy ewoluowały do poważnego Międzyszkolnego Turnieju Wiedzy o Polskim Filmie, zajęcia twórcze – do warsztatów animacji poklatkowej i Międzyszkolnego Konkursu na Plakat Filmowy itd. I jeszcze gry filmowe! To jest absolutne wyzwanie organizacyjne. Schemat rozwoju podobny – najpierw zaczynaliśmy od nocnych gier w szkolnych piwnicach (ukochany przez młodzież i nauczycieli motyw zbrodni, tajemnicy, zagadek detektywistycznych), a potem przenieśliśmy nasze działania na teren miasta, w najgorętszym momencie angażując w grę około dwustu osób.
Dzięki koordynatorom programu Filmoteka Szkolna i możliwościom technicznym Pracowni Filmoteki Szkolnej mogę zapraszać do współpracy filmoznawców z całej Polski, organizować konferencje filmoznawczo-metodyczne, warsztaty. Przez te lata w Pracowni gościło wiele osób związanych z edukacją filmową, między innymi filmoznawcy i krytycy filmowi (dr Maciej Dowgiel, dr Karol Jachymek, dr Artur Majer, Kaja Klimek), operatorzy, twórcy filmowi (Maciej Cuske, Marcin Sauter, Michał Baranowski), ale również Liderzy z innych województw, którzy zawsze chętnie dzielą się swoim doświadczeniem pracy z filmem. Każde takie spotkanie przybliża i uczniów, i nauczycieli do rozwoju kompetencji filmowych. Ponadto każdego roku zachęcam młodzież do samodzielnego podejmowania filmowych wyzwań – udziału w Olimpiadzie Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej, konkursie Skrytykuj.pl, Wirtualnym Festiwalu Filmoteki Szkolnej. Dla nauczycieli organizuję konferencje o tematyce filmowej. Staram się także wyjeżdżać z młodzieżą na festiwale, warsztaty, do czego zachęcam też innych nauczycieli. I to działa.
Urszula Rychlik-Kościelna: Cały projekt jest bardzo wartościowy i każdy może z niego wziąć to, czego akurat najbardziej potrzebuje. Dla mnie najcenniejsze są aktywności, jakie podejmuje Filmoteka Szkolna. Przykładowo zaproszenie do udziału w corocznym Festiwalu Filmoteki Szkolnej w Warszawie jest dla mnie i dla moich uczniów z małych ośrodków olbrzymim przeżyciem i inspirującą przygodą. Zawsze z takich wyjazdów powracamy zarażeni dobrą, twórczą energią. Poza tym chętnie bierzemy udział w konkursach, wirtualnych festiwalach, warsztatach filmowych. Gdybyśmy nie byli w Filmotece Szkolnej, na pewno nigdy nie uczestniczylibyśmy w Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, a tymczasem udało nam się już dwukrotnie wziąć udział w tym święcie polskiego kina. Wartościowy jest także projekt ,,Wędrujący filmoznawca’’. Bardzo lubimy miejskie gry filmowe. Na co dzień często korzystam z opracowań metodycznych zarówno w formie tradycyjnych publikacji, jak i na stronie internetowej.
Anna Karp: Zaczęłam od kół zainteresowań, ale z biegiem czasu okazało się, że jest coraz większa liczba uczniów chętnych do udziału, potrzebne są też ściśle określone ramy formalne zajęć, formuła innowacji edukacyjnych stała się za ciasna. Przedstawiłam sprawę dyrekcji i dostałam zgodę na realizację własnego pomysłu. Napisałam więc dwa programy autorskie edukacji filmowej, które realizowałam na zajęciach artystycznych dla uczniów w gimnazjum: „Filmoteka Szkolna na zajęciach artystycznych” i w ramach odrębnego przedmiotu dla młodzieży w liceum „Wiedza o filmie i mediach”.
Dominika Suder (mama sześciolatki uczestniczącej w zajęciach Filmoteki Szkolnej): Jako rodzic chciałabym zwrócić uwagę na dwa niezwykłe aspekty dotyczące cyklicznych spotkań z serii „Raz, dwa, trzy! Filmoteka Szkolna patrzy!”. Po pierwsze, zajęcia składające się z wykładu, projekcji oraz warsztatów przekazują podstawową wiedzę dotyczącą historii filmu oraz warsztatu filmowego pokazującego od podstaw, jak zrobić film. Drugim aspektem jest kwestia poczucia wspólnotowości i sprawczości, jakie dają warsztaty związane z powstawaniem filmu. Podczas kolejnych spotkań, przez cały rok szkolny, dzieci razem przygotowywały scenografię, scenariusz, postacie, muzykę, nagrywały dialogi, przez co zaznajamiały się z zawodami branży filmowej. Ogromną radość i emocje budził moment, kiedy cała klasa na koniec roku szkolnego mogła zobaczyć w sali kinowej, na dużym ekranie, wspólny film zrobiony pod opieką edukatora/animatora. Możliwość pracy zespołowej, w której każdy miał przydzielone zadanie, a przez to wpływ na ostateczny (audiowizualny) kształt dzieła, daje znakomity kapitał społeczny do wykorzystania w następnych latach edukacji.
fot. Paweł Zakrzewski
Najmłodsi adepci sztuki filmowej zapoznali się z różnymi estetykami plastycznymi wykorzystanymi w polskich filmach animowanych, poznali ich rodzaje, zobaczyli, jak współczesnym sprzętem rejestracyjnym uzyskać iluzję ruchu przedmiotów, postaci. Historie opowiadane w filmach stanowią bazę wiedzy odnośnie do folkloru, legend, mitologii, a niespieszny płynny styl narracji w omawianych filmach pozwala zauważyć, że istnieją również inne formy opowiadania od obecnie emitowanych na kanałach telewizyjnych dla najmłodszych. Myślę, że możliwość uczestnictwa w kursach Filmoteki Szkolnej to najlepsza inwestycja w ogólnokulturowy rozwój młodego człowieka. Jako rodzic postuluję o wpisanie takich zajęć w podstawę programową dla szkół podstawowych, tak by móc wychować świadomego historii filmu i warsztatu widza.
Filmoteka Szkolna – wobec kanonu
Kinga Dolatowska: Filmoteka Szkolna proponuje pracę na bardzo przemyślanym pakiecie filmów, które stanowią doskonały punkt wyjścia do rozmów na tematy trudne dla współczesnych młodych ludzi. Praca nauczyciela, który podejmuje wyzwanie i opiera się na tych filmowych propozycjach, również nie należy do łatwych. Teraz bardzo uogólnię, ale młodzież, zazwyczaj słysząc, że za moment obejrzy film z początku lat 70., nie wiwatuje, nie wyraża entuzjazmu i chociaż czasem jest ciekawa tego, co zobaczy na ekranie, raczej nie nastawia się na superaktywność. W zasadzie cała praca przygotowania tej filmowej podróży polega na odpowiednim wprowadzeniu uczniów w temat, zainteresowaniu ich kontekstem, sylwetką aktora, reżysera, mocną anegdotą, ciekawym rozwiązaniem technicznym, nawiązaniem do historii. Nie ma złotego środka, jednak dla mnie podstawą do pokazania filmu jest odpowiednie wprowadzenie. Nie praktykuję schematu: oglądamy film, a potem o nim rozmawiamy. Najpierw musimy się do niego przygotować, potem go obejrzeć, a następnie się wypowiedzieć, dyskutować o nim, poddać go krytyce. Wtedy jest łatwiej i nam, i uczniom, dla których choćby Andrzej Munk to filmowa prehistoria. Sprawdza się czasem metoda, którą roboczo nazywam „od końca”, czyli pokazanie uczniom współczesnych interpretacji, nawiązań, inspiracji filmem, czyli tak zwanego komentarza subiektywnego dodatkowo umieszczonego w pakiecie Filmoteka Szkolna. Ale to działa w przypadku grup, z którymi pracujemy dłużej i znamy ich możliwości.
Dagmara Cioska: Nie oszukujmy się – młodzi ludzie przeważnie nie lubią starego kina, a do polskich produkcji są wręcz uprzedzeni. Trudno się jednak temu dziwić, jeśli dawniejsze kino odbiera się po omacku, nie znając kontekstów społeczno-kulturowych czy historycznych. Podobnie jest ze starszą literaturą. Sama miałam ogromne szczęście, bo uczyła mnie absolutnie niesamowita profesor Jolanta Toll, która nie tyle prowadziła nas za rękę, ile pokazywała narzędzia, dzięki którym jesteśmy w stanie czytać sztukę, również tę dawniejszą. Bo jak można oglądać Dekalog (1988) Kieślowskiego bez znajomości kontekstu metafizycznego czy filozofii egzystencjalnej? To mniej więcej tak absurdalne, jak czytanie Nosa i Szynelu bez świadomości, czym jest groteska lub oglądanie prac Duchampa bez wiedzy o dadaizmie. Nie jest więc chyba tak, że młodzi nie lubią „starych” filmów z zasady. Po prostu nie wiedzą, jak je czytać. Filmoteka Szkolna dostarcza takich narzędzi, na stronie dostępne są bardzo ciekawe lekcje filmowe oraz – co dla mnie szczególnie cenne – pytania do przemyślenia czy dyskusji. Bo kino potrafi zadawać te najważniejsze i najtrudniejsze pytania, i to niekiedy zaskakującymi środkami – czasem nawet ciszą lub wymownym spojrzeniem bez słów albo smutnym uśmiechem.
Drugim powodem, dla którego młodzi ludzie bywają uprzedzeni do polskiego kina, może być to, że często jedyny kontakt, jaki z nim mają, pochodzi ze szkoły. Mam tu na myśli obowiązkowe wycieczki do kina, podczas których niestety często nauczyciele ograniczają repertuar do filmów historycznych czy patriotycznych, np. opowiadających o powstaniach. Oczywiście nie twierdzę, że takie kino jest z zasady złe, ale decydując się na seanse wyłącznie z tego kręgu tematycznego, dużo się uczniom zabiera. Pamiętam sama, jak klasowo chcieliśmy się wybrać na Pokot (2017) Agnieszki Holland i dyrekcja nie wyraziła na to zgody, za to zaproponowała kolejny film o powstaniu (swoją drogą ciekawe, jak dziś zareagowałaby na tę propozycję, mając na uwadze Nagrodę Nobla dla Olgi Tokarczuk). A przecież seans Pokotu połączony z dyskusją na temat etyki czy relacji ludzie – zwierzęta byłby fascynujący i z pewnością bardzo wartościowy!
Filmoteka Szkolna – i co dalej?
Kinga Dolatowska: Edukacja filmowa to magnes przyciągający uczniów ciekawych świata. Na początku inspiruje, kształtuje, wzbogaca i… czeka na efekty. Mam to szczęście, że z tak małego miasta [Połczyn-Zdrój] wyszła w świat całkiem spora grupa młodych filmowców. Wojtek – obecnie pierwszy rok studiów – w zasadzie od zawsze z kamerą, założył we Wrocławiu własne studio wideo, gdzie realizuje reklamy, teledyski i krótkie formy filmowe. Ania – ostatni rok produkcji filmowej w Łodzi – czasem pracuje jako kierownik planu, a na stałe w MX35 z Mateuszem Wajdą (rental sprzętu zdjęciowego i koprodukcja), robi też kurs filmu dokumentalnego Akcja Dokument. Agata – laureatka konkursu Skrytykuj.pl, a dzięki wygranej jurorka na międzynarodowym festiwalu Ale Kino!. Sandra, Paulina, Patryk – finaliści Olimpiady Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej. Blanka – absolwentka Przedszkola Filmowego w Szkole Wajdy i laureatka ogólnopolskiego konkursu na plakat filmowy. Asia – pracująca przy festiwalach filmowych (FPFF w Gdyni, Reykjavik Film Festival), współzałożycielka grupy Brokat Films, gdzie tworzy mokumenty, formy eksperymentalne i wizualne, prezentuje je w galeriach sztuki współczesnej i na festiwalach, w tym roku na przykład na HER Docs w Warszawie. Jest właśnie w trakcie przygotowania wystawy w Kópavogur na Islandii. I wielu fantastycznych młodych ludzi, którzy amatorsko tworzą własne realizacje albo scenariusze LARPów.
fot. Marlena Matuszak
Anna Karp: Profil filmowy wybierali uczniowie potrzebujący czegoś więcej niż sztampy szkolnej, dobrze się razem bawiliśmy, realizując różne projekty filmowe. To, co tworzyli, czasem wybijało się ponad przeciętność, zdumiewałam się ich kreatywnością i pasją. Jednego roku z jedną grupą jechałam na wręczenie nagrody do Częstochowy, a na drugi dzień z inną do Łodzi. Był twórczy ferment, wiele się działo, a to, co stworzyli, jest namacalne i zostało. Z łezką w oku oglądam Latarnika czy Zabawę w klucz, poważne filmy moich – zdawałoby się – niepoważnych uczniów. Więc tak: Żaklina i Dawid są dziennikarzami telewizyjnymi (mam przyjemność oglądać ich reportaże); Ola jest kierownikiem produkcji w oddziale regionalnym TVP (wszystko trzymała w garści podczas nocy filmowych); Karol jest studentem aktorstwa w warszawskiej PWSFiT (czasem oglądam go w serialach); Nikodem kończy Warszawską Szkołę Filmową na kierunku operatorskim (jego Zbrodnia i kara zrealizowana w liceum jest pokazem obowiązkowym dla kolejnych roczników naszej szkoły); Kamil B. jest na Wydziale Operatorskim łódzkiej Filmówki (za każdy film dostawał nagrodę w konkursach filmowych, kiedy będzie odbierał Oscara, ma mnie pozdrowić), a tegoroczny absolwent Kamil M. – na filmoznawstwie w Łodzi (nie poszło nam na olimpiadzie, ale poszła matura).
Dagmara Cioska: Długo zastanawiałam się nad wyborem kierunku studiów. Oczywiście brałam pod uwagę filmoznawstwo (jako laureatka Olimpiady Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej miałam zapewniony indeks), jednak finalnie zdecydowałam się na psychologię. Nie porzuciłam jednak pasji do kina. Uznałam, że najciekawsze jest dla mnie ujęcie interdyscyplinarne, dlatego postanowiłam spróbować pracować nad filmem z perspektywy psychologiczno-filozoficznej. I to był strzał w dziesiątkę. W tym roku na przykład wraz z przyjaciółką wystąpiłam na kilku konferencjach oraz napisałam artykuł na temat spojrzenia psychologii poznawczej na problem wyzwań w odbiorze slow cinema. Powoli rozkręcam też kanał na YouTubie, na którym chcę mówić o kinie w ujęciu psychologicznym. Gdyby nie edukacja filmowa, którą odbyłam w liceum, prawdopodobnie taki temat nigdy nie przyszedłby mi do głowy.
Słowa kluczowe: edukacja filmowa, Filmoteka Szkolna, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny, Olimpiada Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej
[1] Określenie pochodzi z laudacji dla Filmoteki Szkolnej z okazji przyznania programowi nagrody Platynowe Koziołki podczas 27. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza „Ale Kino!”. [powrót]
[2] Do 2016 roku za program Filmoteki Szkolnej odpowiedzialny był Polski Instytut Sztuki Filmowej, od tego czasu jest on realizowany przez Filmotekę Narodową – Instytut Audiowizualny. [powrót]
Wybrane wideo
-
O PROGRAMIE APF, dr Rafał Marszałek
-
Polska Szkoła Filmowa - geneza, rozwój i przedstawiciele, prof. Alicja Helman
-
Twórczość Kazimierza Kutza na tle polityki historycznej lat 60
Wybrane artykuły
-
To było po prostu konieczne. Z Renatą Czarnkowską-Listoś, liderką inicjatywy Kobiety Filmu, rozmawia Zofia Krawiec
Zofia Krawiec
"Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu", nr 3/2019
-
Ocalić przeszłość od nieznaczenia. „Dolina Issy” Tadeusza Konwickiego
Natasza Korczarowska
„Kwartalnik Filmowy” 1999, nr 26-27