Krzysztof Komeda

Krzysztof Komeda, fot. Wojciech Plewiński, źródło: FORUM?>

Krzysztof Komeda, fot. Wojciech Plewiński, źródło: FORUM
http://www.forum.com.pl/

Krzysztof Komeda w ciągu jedenastu lat stworzył muzykę do ponad sześćdziesięciu filmów – fabularnych, animowanych, dokumentalnych – w Polsce, Belgii, Danii, we Francji, w Szwecji, USA i Wielkiej Brytanii.

Krzysztof Komeda, a właściwie Krzysztof Trzciński, urodził się 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu – zmarł 23 kwietnia 1969 roku w Warszawie, na skutek komplikacji po wypadku, który wydarzył się w listopadzie poprzedniego roku w Los Angeles.

Naukę gry na fortepianie rozpoczął już w wieku lat czterech, kiedy miał osiem, dostał się do… poznańskiego konserwatorium. Wybuch wojny uniemożliwił jednak naukę, przynajmniej na uczelni. Ponoć w czasie jednej z dziecięcych zabaw w wojnę napisał na murze „komęda”, określając w ten sposób miejsce swej podwórkowej rezydencji. Po skończeniu średniej szkoły muzycznej wybrał… studia medyczne (specjalność: laryngologia). Muzyki jednak nie porzucił. Tym bardziej że Witold Kujawski, coraz bardziej znany basista, niegdysiejszy kolega ze szkoły muzycznej w Ostrowie Wielkopolskim, namówił go na wyjazd do Krakowa, gdzie w Piwnicy pod Baranami, a także w mieszkaniach prywatnych zakazana muzyka, jaką był jazz, rozwijała się znakomicie. No i się zaczęło. Żywiołowe jam sessions w mieszkaniu Kujawskiego czy Andrzeja Trzaskowskiego, pierwsze piwniczne koncerty. Trochę dla szpanu, ale przede wszystkim po to, by nieco ukryć swe jazzowe fascynacje przed przełożonymi i współpracownikami medycznego środowiska, pianista zaczął posługiwać się pseudonimem Komeda.

Nie na wiele to się zdało, wszak zaczął grać z pionierską – bijącą rekordy popularności – krakowsko-łódzką grupą Melomani. To tej formacji poświęcił swój fantastyczny film Był jazz (1984) Feliks Falk. Rok 1981. Jerzy „Duduś" Matuszkiewicz, lider Melomanów, wspomina tzw. okres katakumbowy polskiego jazzu. Początek lat pięćdziesiątych. Jazz był wtedy u nas zakazany jako typowy przejaw zgnilizny amerykańskiej. W filmie Falka pojawiają się ponadto m.in.: Kujawski, Trzaskowski, Andrzej Idon Wojciechowski, Witold Sobociński (perkusista Melomanów, później znakomity operator) – niegdysiejsi koledzy Komedy z muzycznej sceny.

Bardziej od dixielandowej stylistyki pociągał go jednak modern jazz. Z wibrafonistą Jerzym Milianem i saksofonistą Janem „Ptaszynem” Wróblewskim stworzył Komeda Sextet, który w 1956 roku odniósł ogromny sukces na I Festiwalu Jazzowym w Sopocie. Przerwał więc studia, rzucił pracę w poznańskiej klinice, całkowicie poświęcił się muzyce.

W 1958 roku napisał pierwszą partyturę filmową, muzykę do etiudy szkolnej Romana Polańskiego Dwaj ludzie z szafą. „Krzysiu zaczął życie kołysanką i kołysanką skończył. Pierwszą, piękną z Dwóch ludzi z szafą, skomponował przy mnie. Mieli wtedy próbę z zespołem w Poznaniu. Nagle zgasło światło. Cisza, tylko on cichutko brzdąkał. Ja powiedziałam: «To śliczne». A on: «Co ty, tak mi się tylko udało, bo nastrój taki»” – wspomina Zofia Komedowa-Trzcińska, żona Krzysztofa. Ostatnia jego kompozycja to – oczywiście – słynna kołysanka z Dziecka Rosemary (1968) Romana Polańskiego.

Komeda był nadwornym kompozytorem Polańskiego. Nie tylko nadawali na tych samych artystycznych falach, ale łączyła ich głęboka przyjaźń. „Myślę, że gdyby nie było Polańskiego, nie byłoby Komedy filmowego. I vice versa zresztą. Byli bliskimi przyjaciółmi, rozumieli się znakomicie, mnóstwo czasu spędzali również prywatnie” – twierdzi Tomasz Lach, pasierb kompozytora, na łamach „Rzeczpospolitej” w rozmowie z Jackiem Cieślakiem.

Po Dwóch ludziach z szafą Komeda napisał muzykę do kolejnej etiudy szkolnej Polańskiego – Gdy spadają anioły (1959), przejmującej opowieści babci klozetowej, która wspomina czar dawno minionej młodości, a następnie do jego debiutu pełnometrażowego, nominowanego do Oscara – Noża w wodzie (1961), gorzkiego dramatu psychologicznego obnażającego charaktery trójki głównych bohaterów: konsumpcyjny egoizm mężczyzny, cynizm jego kobiety i pozerstwo przypadkowo poznanego chłopaka, oraz kolejnych krótkich fabuł: Grubego i chudego (1961), alegorycznej przypowieści o tytułowym Chudym, brutalnie i bez skrupułów wykorzystywanym przez Grubego, a także jej swoistej kontynuacji – nagrodzonych na festiwalu krakowskim Złotym Smokiem Wawelskim – Ssaków (1962), w których dwaj wędrujący z sankami mężczyźni walczą ze sobą o dominację. A potem przyszły już głośne filmy Polańskiego zrealizowane za granicą: nowela Diamentowy naszyjnik w Najpiękniejszych oszustwach świata (1964), Matnia (1966), Nieustraszeni zabójcy wampirów (1967) i Dziecko Rosemary (1968).

„Lubiłem z nim pracować, czuł muzykę jak mało kto” – wyznał Polański. Pojawili się razem w słynnych Niewinnych czarodziejach (1960) Andrzeja Wajdy, do których Komeda także napisał muzykę. Podobnie jak w Do widzenia, do jutra… (1960) Janusza Morgensterna. Sylwetkę kompozytora można jeszcze dostrzec w Zezowatym szczęściu (1960) Andrzeja Munka, w którym wcielił się w żołnierza, jeńca oflagu, oraz w Popiołach (1965) Andrzeja Wajdy, gdzie wystąpił jako generał Fiszer ze sztabu księcia Józefa Poniatowskiego. Ale do tych filmów muzykę napisali inni kompozytorzy.

Muzyka filmowa Komedy najczęściej utożsamiana jest z dziełami Polańskiego, ale warto wspomnieć, że stworzył on wiele znakomitych partytur również do filmów innych reżyserów, jak choćby: Mój stary (1962) i Niekochana (1965) Janusza Nasfetera, Bariera (1966), Ręce do góry (1967) i – zrealizowany w Belgii – Start (1967) Jerzego Skolimowskiego, szwedzkie – Kattorna (1965) i Głód (1966) Hanninga Carlsena czy Prawo i pięść (1964) Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego, z którego pochodzi przepiękna ballada „Nim wstanie dzień” do słów Agnieszki Osieckiej, śpiewana przez Edmunda Fettinga. Prawdziwymi perełkami filmowymi – i muzycznymi – są miniatury animowane Mirosława Kijowicza (Uśmiech, 1965; Sztandar, 1965; Rondo, 1966; Klatki, 1966; Wiklinowy kosz, 1967; Laterna magica, 1967) i fabularne Andrzeja Kondratiuka (Nad wielką wodą, 1961; Monolog trębacza, 1964; Kolorowe kłamstwa, 1966; serial Klub profesora Tutki, 1966).

Tworzył muzykę ascetyczną, natychmiast wpadającą w ucho – swym pięknem i zawartymi w niej emocjami. Najpiękniej istotę jego sztuki ujął Witold Sobociński, znakomity operator i perkusista:

„Komeda miał coś takiego, że słuchał obrazu. I potrafił zrobić z ciszy utwór muzyczny”.

Mimo że od tragicznej śmierci Krzysztofa Komedy minęło już blisko pół wieku, wciąż powstają filmy poświęcone jego postaci, a także wykorzystujące jego muzykę. Jak choćby znakomity dokument Nataszy Ziółkowskiej-Kurczuk Komeda, Komeda… (2012), którego animowany fragment, przepięknie obrazujący słynną kołysankę z Rosemary’s Baby Romana Polańskiego – wyreżyserowany przez Piotra Dumałę – krąży także po festiwalach i przeglądach jako samodzielny film. Wcześniej dokumenty poświęcone artyście zrealizowali: Krzysztof Riege (Komeda, 1974), Robert Kaczmarek i Mariusz Kalinowski (Czas Komedy, 1994), Krzysztof Bukowski (Wybrańcy bogów umierają młodo, 1999), Ewa i Teodor Ratkowscy (Krzysztof Komeda – zaduszki jazzowe, 2004), Grażyna Banaszkiewicz (Dekalog Komedy, 2009) oraz Claudia Buthenhoff-Duffy (Komeda. Muzyczne ścieżki życia, 2009, koprodukcja polsko-niemiecka).   

Jerzy Armata

Filmografia (wybór)

  • 1958 Dwaj ludzie z szafą
    reż.

  • 1960 Do widzenia, do jutra...
    reż. Janusz Morgenstern

  • 1960 Niewinni czarodzieje
    reż. Andrzej Wajda

  • 1960 Szklana góra
    reż. Paweł Komorowski

  • 1961 Nóż w wodzie
    reż. Roman Polański

  • 1961 Wyrok
    reż. Jerzy Passendorfer

  • 1962 Jutro premiera
    reż. Janusz Morgenstern

  • 1962 Mój stary
    reż. Janusz Nasfeter

  • 1963 Mam tu swój dom
    reż. Julian Dziedzina

  • 1963 Smarkula
    reż. Leonard Buczkowski

  • 1963 Ubranie prawie nowe
    reż. Włodzimierz Haupe

  • 1963 Zbrodniarz i panna
    reż. Janusz Nasfeter

  • 1964 Pingwin
    reż. Jerzy Stefan Stawiński

  • 1964 Prawo i pięść
    reż. Jerzy Hoffman, Edward Skórzewski

  • 1964 Przerwany lot
    reż. Leonard Buczkowski

  • 1965 Niekochana
    reż. Janusz Nasfeter

  • 1966 Bariera
    reż. Jerzy Skolimowski

  • 1966 Wieczór przedświąteczny
    reż. Helena Amiradżibi, Jerzy Stefan Stawiński

  • 1967 Ręce do góry
    reż. Jerzy Skolimowski