Kobieta z prowincji  [1984]

Kobieta z prowincji

rok produkcji:

1984

premiera:

11 XI 1985

czas trwania:

104 min

Reżyseria:

Andrzej Barański

Scenariusz:

Andrzej Barański [na podstawie powieści Waldemara Siemińskiego]

Zdjęcia:

Ryszard Lenczewski

Obsada:

Ewa Dałkowska [Andzia Cichalska-Solska], Ryszarda Hanin [matka Andzi], Bożena Dykiel [Jadźka], Magdalena Michalak [Celinka], Halina Wyrodek [przyjaciółka Andzi], Hanna Giza [Żydówka Siejwa], Ewa Zdzieszyńska [Brewka, podopieczna Andzi], Hanna Stankówna [letniczka], Katarzyna Rubacha [mała Andzia], Kazimierz Wichniarz [Felek Solski], Aleksander Fogiel [ojciec Andzi]

Montaż:

Marek Denys

Muzyka:

Henryk Kuźniak

Scenografia:

Paweł Mirowski, Adam Kopczyński

Produkcja:

Studio Filmowe (dawniej Zespół Filmowy) „Oko”

Kierownictwo produkcji :

Marek Depczyński

Nagrody:

  • Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku 1985: Nagroda Specjalna Jury, nagroda za muzykę dla Henryka Kuźniaka, Nagroda Dziennikarzy, Nagroda Dziennikarzy dla Ewy Dałkowskiej
  • Syrenka Warszawska 1985
  • MFF Berlin (RFN) 1986: Nagroda Forum Młodego Kina
  • Nagroda Entuzjastów Kina Samowar 1987

Cytaty

  • Barański nazywa swoje realizacje rodzajem oglądu etnograficznego. Takim oglądem jest też książka Siemińskiego, z której reżyser czerpie. Jak to się czyta i z jakim wspaniałym człowiekiem się obcuje! (…) To wszystko jest też w filmie. Postać Anny grana przez Ewę Dałkowską i jej los. To dążenie bohaterki ku przeszłości psychologicznie i „biologicznie” umotywowane: wędrówka na starość ku źródłom. (…) Nędza jest wierną towarzyszką Anny. W dodatku pierwsza wojna światowa, następnie druga wojna, pacyfikacja Żydów… I strach. (…) Nic dziwnego, że Andrzeja Barańskiego, który lubi widzenie świata w cząstkach, gdyż każda z nich – powiada – pulsuje dramatem, pociągnęła postać Anny i jej „spojrzenie na czas jakby trochę z pozycji mrówki dziejowej”.

    Aleksander Jackiewicz, Moje życie w kinie, „Kino” 1988, nr 7

  • Radziłam sobie, jak mogłam, przeważnie gałganami. Z gałganów, ze szmat, jak z piachu bat. Materiały, skrawki, połatane, sprute, łachy, ścinki. Farbowałam, przerabiałam, sprzedawałam. Ja lubię wymyślać, coś z tego tworzyć i pracować swobodnie. Wtedy czuję się wolna i zadowolona. (…) Nie wiem, ale czasem jest mi niebiańsko radośnie. To moment, trwa krotko, ale nawiedza mnie często. To błyski szczęśliwego dzieciństwa? Bo nieraz w duże święta, kiedy odpoczywam, miewam chwile tęsknoty za mamą i tatą, rodziną – zostały nas cztery siostry w Luźmierzu.

    Waldemar Siemiński, Kobieta z prowincji, 1987