Paciorki jednego różańca  [1979]

Paciorki jednego różańca

rok produkcji:

1979

premiera:

24 III 1980

czas trwania:

106 min

Reżyseria:

Kazimierz Kutz

Scenariusz:

Kazimierz Kutz

Zdjęcia:

Wiesław Zdort

Obsada:

Marta Straszna [Habrykowa], Augustyn Halotta [Karol Habryka], Ewa Wiśniewska [Zosia], Franciszek Pieczka [Jerzy], Jan Bógdoł [Antek], Stanisław Zaczyk [Malczewski, dyrektor kopalni], Jerzy Rzepka [Leszek], Ryszard Jasny [Pielorz], Róża Richter [Pielorzowa], Władysław Gluch [Kosmala], Antoni Wolny [Pawelczyk], Maksymilian Baron [Paulek], Jerzy Gniewkowski [inżynier Sopoćko]

Montaż:

Józef Bartczak

Muzyka:

Wojciech Kilar

Scenografia:

Andrzej Płocki

Produkcja:

Studio Filmowe (dawniej Zespół Filmowy) „Kadr”

Kierownictwo produkcji :

Wojciech Karmoliński

Nagrody:

  • MFF Karlowe Wary (Czechosłowacja) 1980: Nagroda Specjalna
  • Lubuskie Lato Filmowe Łagów 1980: Srebrne Grono dla Augustyna Halotty i Marty Strasznej
  • Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku 1980: Grand Prix Złote Lwy
  • Nagroda Entuzjastów Kina Samowar 1980
  • MFF Figueira da Foz (Portugalia) 1981: Srebrny Medal
  • MFF Sao Paulo (Brazylia) 1982: II miejsce w plebiscycie publiczności

Cytaty

  • Zgodziłem się od razu na zagranie głównej roli w filmie, bo to był film
    o mnie, o starym górniku, któremu zabierają domek i chcą przenieść do bloków (…). Najcięższą sceną była ta, gdy leżę na tego truposza ucharakteryzowany. Nie trupa bałem się, mało się trupów w życiu widziało? Bałem się trochę, że umrę naprawdę, jak ten Habryka. Dużo starych ludzi w naszych blokach umiera, bo wyrwani są ze swojej ziemi.

    Życie poprawione Augustyna Halotty, Augustyn Halotta – rozmowa
    z Hanną Krall, „Polityka” 1979, nr 42

  • Ten film, gorzki i bardzo prawdziwy, opowiada w stylistyce całej Kutzowej trylogii, o tym, jak zatraca się dusza górnika, dusza śląska w miałkim (…), pustym kulturowo dobrobycie, wykorzeniającym ludzi (…) z wszelkiego dziedzictwa. I o tym, jak się dokonuje zdrada. Nawet główny bohater kapituluje wreszcie przed żałosnym, ironicznie fotografowanym luksusem „nowoczesności”. Film (…) nosi wyraźne znamiona lawirowania pomiędzy cenzorami (powstał przecież za poprzedniego etapu), ale jest filmem-ostrzeżeniem, przejmującym świadectwem czasu.

    Józefa Hennelowa, Na co dzień i od święta, „Tygodnik Powszechny" 1980, nr 50