Nuda, marazm, powolność

Drogie Czytelniczki, drodzy Czytelnicy,

wrzesień, ze względu na niewdzięczne ulokowanie między późnym latem a wczesną jesienią, nie tylko nastraja melancholijnie, ale też pozwala odczuć z całą siłą najważniejszy być może paradoks nudy wyrażający się w pytaniu, czy nudzimy się bardziej dotkliwie, pogrążając się w (wakacyjnym) nicnierobieniu, czy jednak wtedy, gdy przytłacza nas nadmiar bodźców, których dostarcza rynek pracy i rozrywki. To samo pytanie można odnieść bezpośrednio do kina: czy nudzi i męczy raczej film, w którym dzieje się zbyt mało (czy to na poziomie treści, czy formy), czy jednak taki, który jest przeładowany atrakcjami i efektami, ale nie pozwala skupić na nich uwagi? Nie chodzi tu wcale o łatwe przeciwstawienie sobie konkretnych rodzajów kina czy strategii twórczych, ale o podkreślenie sprzecznych oczekiwań, z jakimi zwracamy się w stronę kina.

W powakacyjnym numerze „Pleografu” pragniemy zwrócić się w stronę kina polskiego, by się zastanowić nad charakterystycznymi dlań momentami spowolnienia, nad nudą i marazmem jako jego porażkami, a może raczej inspirującymi właściwościami. Bo też Autorki i Autorzy tekstów, które składają się na ten numer, budują wokół nudy i powolności sieć wyraźnie pozytywnych skojarzeń, widząc w nich nie dowód na słabość czy zapóźnienie polskiej kinematografii względem zachodnich wzorców, ale raczej świadectwo indywidualnych poszukiwań twórczych lub nieoczywistą, jakoś przekorną reakcję na zastoje i pozorne przyspieszenia polskiej rzeczywistości społecznej, politycznej, kulturowej lub obyczajowej. Afirmatywne potraktowanie wiodącego tematu może też wynikać z faktu, że polskie kino znalazło się dziś w momencie pewnego przyspieszenia i wzrostu, zarówno ilościowego, jak i jakościowego – diagnozie najnowszych zjawisk poświęcony był zresztą ostatni numer „Pleografu” z 2018 roku. Skoro zatem nie musimy, jak można mieć nadzieję, pytać z troską o to, dlaczego nasza kinematografia głównego nurtu wciąż nie nadąża, wciąż tylko aspiruje i nadrabia stracony czas, możemy skupić się na jej historycznych i aktualnych niespiesznych odsłonach, na strategiach podejmowanych w kinie artystycznym, na pracy z obrazem filmowym, na afirmacji powolności w jej niekoniecznie spektakularnych wymiarach.

Ten numer „Pleografu” – inaczej niż zwykle, ale nieprzypadkowo – otwieramy długą rozmową, jaką z Miłoszem Stelmachem, redaktorem naczelnym zaprzyjaźnionych „Ekranów”, przeprowadził Aleksander Kmak. Rozmowa poświęcona jest szerokim kontekstom i przyczynom popularności slow cinema we współczesnym kinie polskim oraz światowym, i o tyle okazuje się doskonałym wprowadzeniem w tematykę przewodnią numeru, ujmując interesujący nas problem w perspektywie teoretycznej i krytycznej zarazem. We wszystkich niemal artykułach składających się na ten numer powracać będą pytania o źródła i warunki zaistnienia polskiego wariantu slow cinema i o ewentualną lokalną czy wręcz narodową specyfikę tej kontrolowanej nudy i powolności.

Jeśli nuda w polskim kinie przemawia konkretnym głosem, to z pewnością jest to spokojny, wycofany, mocno znużony, ale podszyty też ledwo uchwytną ironią głos Zdzisława Maklakiewicza, który jako inżynier Mamoń w kultowym monologu z filmu Rejs (1970) Marka Piwowskiego uskarża się na kondycję polskiego filmu – na kiepskie dialogi, na brak akcji, na to, że nic się nie dzieje, proszę pana, nic. Justyna Jaworska przygląda się w swoim tekście również innym, przede wszystkim drugoplanowym i epizodycznym, rolom Maklakiewicza, którego grę określa jako wolną, w podwójnym tego słowa znaczeniu, i uznaje za symptom szerszych procesów społeczno-obyczajowych charakteryzujących polską rzeczywistość lat 70. XX wieku.

Dwa kolejne artykuły stawiają problem powolności i statyczności przede wszystkim w kontekście pracy z obrazem filmowym, choć podchodzą do tej kwestii z różnych perspektyw. Katarzyna Taras analizuje cztery filmy Krzysztofa Krauzego, Joanny Kos-Krauze i Wojciecha Smarzowskiego, w których operatorem był Krzysztof Ptak. Koncentracja na technicznych aspektach realizacji obrazu pozwala określić autorski styl Ptaka jako świadomą „celebrację powolności”. Gabriela Sitek przygląda się natomiast twórczości Karoliny Puchały-Rojek, która w filmie Ja kinuję (2012) wykorzystuje i przetwarza fragmenty taśm filmowych nakręconych przez Zofię Chomętowską pod koniec lat 20. XX wieku. Zastosowane w tym foundfootage’owym projekcie zabiegi formalne, polegające na celowym spowolnieniu procesu oglądania materiałów wizualnych, sprawiają, że zyskują one nowe sensy, pominięte lub niedostrzeżone przez Chomętowską.

Zagadnieniem wiążącym trzy następne artykuły jest problem nudy i spowolnienia jako strategii estetycznych charakteryzujących współczesne kino artystyczne i eksperymentalne. Zuzanna Kowalczyk wnikliwie analizuje Młyn i krzyż (2011) Lecha Majewskiego jako przykład neopiktorializmu filmowego. Pod tym autorskim pojęciem kryje się oryginalna i inspirująca próba spojrzenia na ten obszar współczesnego kina artystycznego, w którym malarskość spotyka się z właściwą filmowi obrazowością. Łukasz Kiełpiński z kolei skupia się na analizie warstwy kolorystycznej filmu Serce miłości (2017) Łukasza Rondudy, zauważając, że konsekwentne operowanie ograniczoną paletą barw o dużym nasyceniu współtworzy również psychologiczne portrety pary głównych bohaterów i odpowiada za właściwą dla tego obrazu atmosferę. Wreszcie Anna Taszycka proponuje analizę porównawczą dwóch neoawangardowych projektów: filmu wideo Józefa Robakowskiego Z mojego okna powstałego w latach 1978–1999 i współczesnej realizacji Tobiasza Jędraka Czarny kwadrat na białym tle mieszka w widoku z mojego okna z 2017 roku. Obaj artyści za punkt wyjścia obierają temat z pozoru banalny – widok z okna – który jednak opracowują we właściwych sobie językach wizualnych.

Dopełnieniem tematu numeru jest felieton Olgi Drendy, która potransformacyjną twórczość filmową między innymi Jana Jakuba Kolskiego i Andrzeja Jakimowskiego czyta z perspektywy realizmu magicznego i zarazem mitu „małych ojczyzn”. Tekstem tym inicjujemy zarazem nowy cykl „Z perspektywy”, w którym będziemy prezentować krótsze wypowiedzi, o wyraźnie eseistycznym charakterze, ujmujące wiodący temat z niekoniecznie czysto filmoznawczych punktów widzenia i uruchamiające odleglejsze, nie zawsze oczywiste konteksty.

Artykuł Matyldy Szewczyk – niezwiązany bezpośrednio z tematem nudy, choć z innej perspektywy również pytający o głębokie skutki tkwienia w systemowym marazmie i możliwości przekroczenia tej sytuacji w wymiarze politycznym, egzystencjalnym i artystycznym – poświęcony jest Ucieczce z kina Wolność (1990) Wojciecha Marczewskiego. Autorka stawia ten klasyczny już film czasów transformacji w nowym świetle, uwzględniając przede wszystkim kategorię przesilenia i koncentrując się na sporach wokół roli artysty i sztuki w nowych realiach politycznych i społecznych.

Numer „Pleografu” kończymy dwiema recenzjami książek naukowych. Weronika Parfianowicz pisze o tomie zbiorowym Polsko-czeskie i polsko-słowackie kontakty filmowe pod redakcją Ewy Ciszewskiej i Mikołaja Góralika, natomiast Justyna Budzik poleca kinofilską z ducha książkę Andrzeja Gwoździa Powtórka z Kutza: tropy, interpretacje, rozmowy, będącą kolejną w dorobku filmoznawcy próbą zmierzenia się z twórczością zmarłego w grudniu 2018 roku reżysera.

 

Życzymy niespiesznej i inspirującej lektury.

Zespół Redakcyjny

Kontakt

tel. +48  694 437 428 (sekretariat Redakcji)
e-mail: pleograf@fina.gov.pl

Adres redakcji:
Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny
ul. Wałbrzyska 3/5
02-739 Warszawa


ISSN 2451-1994

 

Redakcja

Rada naukowa

Recenzenci naukowi

Informacje dla autorów

CALL FOR PAPERS